poniedziałek, 22 lipca 2013

Six. ~

Justin's POV


Wciągnąłem na twarz czarną maskę i zacząłem ładować mój pistolet.
- JJ-Justin, jesteś tego pewien? - wyjąkał Christian.
Jego oczy były prawie wielkości grejpfruta, patrzył na pistolet i czarny garnitur, który leżał przed nim.
- Pozytywnie - mruknąłem, umieszczając pistolet w kaburze.
- Ale
- Christian, moja dziewczyna, twoja siostra, mój przyszywany syn i twój siostrzeniec są pod "opieką" tegp psychopaty, to jest nasza odpowiedzialnością, aby ich ratować.
- Ale, ale.
- Nie ma ale. - potrząsnąłem głową - Więc ubieraj się i idziemy.
Zacząłem pakować resztę moich broni, czekając na Christiana.
Kiedy wreszcie był gotowy udaliśmy się do mojego batmobila.
Pojechałem do doków (?) które znajdowały się zaledwie kilka minut od mojego domu, moje dłonie zaczęły się pocić.
To było na prawo, bo prostu musiałem się trochę przejść. 
Wiedziałem, znałem już wszystkie z tych bzdur, które Caitlin przeszła z Sethem, on zadawał jej więcej bólu.
Zaparkowałem na tylnej alei, tużobok wysoko niebieskawo-ceglanego budynku mieszkalnego, wskazałem jednym gestem Christianowi, aby szedł za mną.
Przyjrzał się mi, jakbym był podejrzany.
To był dobrze utrzymany, ekskluzywany budynek, jego "sylwetka" mieściła w sobie dużo mebli, które widoczne były przez okna, jednak budynek wydawał się pusty.
Rozejrzałem się po raz kolejny, zaostrzyłem chwyt na mojej broni, która wciąż znajdowała się w kaburze, stałem na tyłach budynku.
Poszliśmy do góry schodami, aby potwierdzić nasze podejrzenia, że nikogo tutaj nie było, tylko pojedyncze elementy.
Wyciągnąłem pistolet chcąc rozbić szyby, kiedy Christian złapał mnie za ramię.
- Co robisz? - krzyknął szeptem.
- A na co ma to wyglądać? - wypaliłem, wzruszyłem ramionami i wyswobodziłem się z jego uścisku.
- Zwariowałeś? My nawet nie wiemy kto tutaj ieszka.
- Cóż, myślę, że jesteśmy w temacie, aby się tego dowiedzieć - ponownie chwyciłem za broń, ale grubsza dłoń młodego Beadles'a uścisnęła mnie.
- Nigdy nie powiedziałeś nic o złamaniu prawa, Justin, co jeśli ten facet ma system alarmowy i pokaże to policji?
- Puść mnie - coś we mnie pękło i pchnąłem go ze swojej drogi - Nie wiem jak ty, ale ja nie pozwolę temu psychopacie dobrać się znowu do Caity.
- Nie jestem, ja tylko mówię, że musimy myślej tutaj racjonalnie! Możemy wrobić się w kłopoty przede wszyst--
Namierzyłem pistolet na szkło, zanim Chris dokończył zdanie.
Ja podjąłem tą decyzję i nic nie mogło jej zmienić.
Ku mojemu zdziwieniu nie było alarmów, wysłałam mu uśmieszek, kiedy zacząłem iść w stronę drzwi z Christianem, uważałem dokładnie na odłamki szkła i otworzyłem drzwi.
- Idziesz? - zapytałem Beadles'a który spojrzał na mnie z dezaprobatą i grymasem na twarzy, ale w każdym razie poszedł za mną.
- Wiesz, myślę, że gdybyś użył mózgu to nie wszystko okazuję się teraz - pokręcił głową.
Skinąłem głową i natychmiast zacząłem szukać w szufladach kuchennych, ale z wyjątkiem numerów do różnych restauracji, sztućców, było pusto.
Otworzyłem szafki i znalazłem naczynia i szklanki.
Westchnąłem i zacząłem się zastanawiać czy to z Chrisem było w porządku, może i włamałem się do domu na nic, może nawet to nie było miejsce Setha, ale wróciłem do kuchni i otworzyłem zmywarkę. Zauważyłem jeden, pojedynczy element.
Nóż.
Zakrwawiony nóż.
Wzdrygnąłem się, kiedy spojrzałem na niego niepewnie, co zrobił, gdy odgłos męskich kroków rozbrzmiał co spowodowało u mnie skok.
Odwróciłem się i zobaczyłem szeroko otwarte oczy Christiana.
- Musimy iść - zawołał, trzymając duży, biały, ognisty wodoodporny sejf.
- J-Ja - jąkałem się, chciałem powiedzieć mu o nożu, ale on mi przerwał.
- W sypialni jest bomba-szafa, przypadkowo ustawiłem ją i to eksploduję dokladnie za trzy minuty.
Moje serce waliło jeszcze szybciej, chwyciłem nóż i wrzuciłem go do plastikowej torby.
- Chodźmy! - krzyczał.
Oboje wybiegliśmy z domu najszybciej jak się dało.
Potknąłem się na ostatni etapie, a ból zastrzelił moje nogi, kiedy prawie upadłem, Christian złapał mnie
- Nie, musisz biec - wrzasnąłem, kiedy ciągnął mnie za sobą.
Otworzył drzwi od strony pasażera i pchnął mnie do środka, podczas gdy on usiadł na siedzeniu kierowcy.
Pomimo mojego bólu skutecznie zatrzasnąłem drzwi i zapiąłem pas, a Chris uderzył w pedał gazu.
Kiedy wyjechaliśmy już dalej wpływ bomby uruchomił drgania drogowo.
Podobne jak ze sceny filmowej, tylko że wszędzie są policjanci.
Moją pierwszą myślą było, że on kontrolował co się działo w domu, ale szybko zorientowałem się, że byli za nami.
- Christian, oni myślą, że my-
- Wiem - mówił, kiedy zrobił kilka ostrych zakrętów, policja włączyła syreny.
- Zatrzymaj się, powtarzam, zatrzymaj się! - krzyknął jeden z policjantów.
Christian wzrokiem przejechał po "scenie".
- Jak źle jest z twoją nogą? - zapytał, nagle zawracając?
- Kto normalny troszczy się o moją nogę w takiej chwili? - poddałem, ale zignorował mnie.
- Jak źle jest z twoją nogą? Myślisz, że możesz nią pływać?
- Tak.. - odpowiedziałem, a jego spojrzenie wypełniło moją twarz.
- Dobrze. Umieść nóż, jako pole bezpieczestwa, a następnie rozepnij pasy i otwórz okno.
Nadal nie ogarniałem jego logiki, ale zrobiłem tak jak powiedział, a ja przygotowałem się na niebezpieczną jazdę.
- Okej - powiedział, zdałem sobie sprawę, że byliśmy już prawie - Wstrzymaj oddech.
Nagle zdałem sobie sprawę, co chciał zrobić, wcisnął pedał gazu i wjechaliśmy prosto do oceanu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Caitlin's POV


Obudziłam się z uczuciem spadającego bólu w szczęce. 
Skrzywiłam się.
Otworzyłam oczy i zrozumiałam, że leżałam w sypialni.
Szum oceanu wypełniał tło atmosfery.
- Ahh, piękna, jesteś - Seth uśmiechnął się z miejsca, gdzie siedział wypisując coś na biurku, spojrzałam na niego.
Wrócił do swojego starego zachowania, był bipolarny.
Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale przerwałam przez ostry ból. 
Znałam to z doświadczenia.
- Tutaj - powiedział i chwycił okład z lodu z małej lodówki. - To złagodzi ból i zatrzyma krwawienie.
- Krwawienie? - próbowałam zapytać, ale nacisnęłam lód blisko mojej szczęki. Jęknęłam - Nie, to nie polepsza niczego.
- Mac? - przyszedł jakiś niewątpliwie, zaspany głos.
- Jestem tutaj dziecko, chodź - rzucił Seth.
Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zorientowałam się, że spacerkiem szedł Drew, przecierając oczy.
- Dwew? - wymamrotałam przez moją sztywną szczękę. Wypluwałam gazę.
- Mamo! Jesteś! - uśmiechnął się, kiedy zetknął się z moimi otwartymi ramionami.
Trzymałam go mocno - Wszystko w porządku? - poddalam. Zupełnie zapomniałam o mojej bolącej szczęce, dokładnie obejrzałam każdy centymetr mojego syna, czy nie ucierpiał.
Drew skinął głową - Miałem dużo zabawy! Ale tęskniłem.
- Tęskniłam za Tobą - łzy wypełniły moje oczy, kiedy znowu go przytuliłam i pocałowałam w czoło - Jesteś pewien, że wszystko jest w porządku? - podniosłam jego koszulę w poszukiwaniu jakichkolwiek siniaków, które mogłyby być ukryte.
- Ja, uh, ja - jąkął się, dla pewności jak ma odpowiedzieć.
- Przypadkowo go uderzyłem - zaoferował Seth.
- Oh - Drew wzruszył ramionami, przed wprowadzeniem buziaka na siniaku - Dobrze, że będziemy wszystko robić lepiej - uśmiechnął się.
- Kochanie, dzięki - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, ziewnęłam.
Drew zaczął opowiadać mi o grach, że grał z "Mac'ciem", aż w końcu zasnął, a Seth położył go do łóżka.
Spojrzałam na Seth'a kiedy wracał do mojego pokoju.
- Zrobiłem ci świeże opakowanie lodów - powiedział i umieścił je wokół mojej głowy - Trzeba dać ustom odpocząć.
Nic nie powiedziałam, tylko nadal się w niego wpatrywałam.
- Co? - spytał cicho.
Po prostu potrząsnęłam głową.
- Wiem, że mój temperament nie jest najbardziej przewidywalnym, ale tak na prawdę nie jestem żadnym potworem, Cate. Nie odważyłbym się, skrzywdzić naszego syna. Dlatego właśnie przyniosłem go tutaj. Wiem, że nie zasługuję na to prawo, ale próbowałem odwrócić losy ludzi, którzy mogą cokolwiek zmienić - westchnął, kiedy uświadomił sobie, że nie wierzę w słowa które mówił. - Dobranoc.
Milczałam, kiedy widziałam jak zamykał drzwi i zniknął.

2 komentarze: