piątek, 30 sierpnia 2013

Ten. ~

W ROZDZIALE WYSTĘPUJĘ WĄTEK BARDZO OSTREJ PRZEMOCY, CZYTASZ, NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!


Justin's POV

- Mów - warknąłem na Jawel.
Usiadła na ziemi, wpatrując się w te iz powrotem na Christiana, po raz setny. Była w tej samej pozycji przez ostatnie pięć minut od godziny, odzyskała oddech, a ja stawałem się coraz bardziej wkurzony.
Jej oczy zamykały lukę, na chwilę zanim zapaliła kolejnego papierosa, aby zastąpić tego, który leżał bezużyteczny w tym brudzie. Jej dupa była jak biały kij, a ona nadal patrzyła się tak, jakby coś komplementowała.
- Daj mi jeden powód, dla którego powinnam zaryzykować swoją szyję i powiedzieć wam wszystko - kwestionowała, jak obłoczek dymu uciekł z jej ust.
- Wiesz co? Zwykle jestem miły, który nie marzy o tym, aby ranić kobiety, ale jeśli nie zaczniesz mówić nie zawaham się ciebie zabić gołymi rękami - splunąłem.
Christian posłał mi mordercze spojrzenie - To oznacza, że Caitlin i Drew są dla nas całym światem. Nie wiemy, co mamy zrobić, jeśli coś im się stanie. Prosze, powiedz nam wszystkie informację, na temat ich bytu.
Jawel milczała przez chwilę jak kamień, zanim w końcu wstała.
- Chodź ze mną - wskazała palcem na przystanek, stojąc w swoich czerwonych szpilkach.
Christian i ja udaliśmy się z tyłu szopy, której nie zauważyłem wcześniej. Otworzyła drzwi do pomieszczenia, gdzie były jakieś drewna czy coś. Weszła do środka i zaczynała jak jakiś przemęczony drwal.
Głośny pisk metalu brzmiał jak ocierane o siebie zęny.
Jawel wskazała na nas gestem, abyśmy szli za motel. Dreszcz przebiegł mi po plecach, a mój wzrok zmienił się trochę. Pokuśtykałem za nią. Podejrzewałem jej zachowanie Kayla i Adam, a teraz Jawel, co strasznie mnie irytowało.
Wreszcie dotarliśmy do małego drewnianego domku. który miał nie więcej niż siedem metrów wysokości i czternaście szerokości. Koce były rozrzucone po całym terenie, tworząc jakieś gniazdo. Jawel przeszła po kocach wzdłuż szczeliny między nimi i dwa razy usiadła.
- Siadaj - mówiła i wyciągnęła jakieś pudełeczko z przedziału, który został ukryty gdzieś w podłodze. - Myślę, że tutaj jest wystarczająco bezpiecznie.
- Ty? - myślałem - Co? - Christian wyraził moje myśli.
Jawel ponownie "przyssała" się do papierosa.
- Co u licha się dzieję? - łyknąłem, kiedy usiadłem na kocu z moimi obolałymi nogami
Jewel przegryzła wargę. - To jest na prawdę skomplikowane, więc postaram się, aby zabrzmiało jak najbardziej prosto, oczywiście, jeżeli to możliwe. Około stu lat temu pradziadek Seth'a, Maxwell Mclntosh, stworzył podziemny klub, lub mafię. Myślę, że można to nazwać RR lub Rathful Revanger*-
- Myślałem, że gniew rozpoczął W. - wtrącił się Chris.
- Zazwyczaj, ale w tym przypadku. Teraz nie przerywaj mi. Nie mamy zbyt wiele czasu - w Jewel coś pękło.
Chris i ja szybko skinęliśmy.
- Więc, tak, Maxwell Mclntosh został skazany na dożywocie w wiezieniu przez jego ex-kochankę Agnes VanDyne, która rzekomo, fałszywie oskarżyła go o gwałt i znęcanie fizyczne nad nią, oraz zamordowanie ich syna. Maxwell był przekonany, że ona sfałszowała historię, tak, aby mogła uzyskać dostęp do jego majątku. Jego wściekłość nasiliła się, po pogłoskach, że ona poślubiła innego mężczyznę, a ta szczęśliwa parka była utrzymywana z dala od bogactw i majątku. Maxwell był zdeterminowany, aby Agnes zapłaciła za to, więc przekonał jego współwięźniów, aby rozpocząć Rathful Revange. Chciał, aby pomogli my odnaleźć Agnes i rozmówić się z nią, chciał się upewnić, że była zadbana i dobrze zrekompensowana. Oczywiście, Maxwell dawniej był obrzydliwie bogaty, więc miał powodzenie i połączenie do ciągnięcia takiego oszustwa w nieskończone. I dlatego stada ludzi bywało na jego działce. Jednak, był jeden mały problem, nikt nigdy nie znalazł Agnes VanDyne. Lata, lata mijały, a Rathful Revenge zaczął się w Ameryce Północnej, ale nadal jej nie zlokalizowali, aż dwadzieścia lat później przyszła wiadomość, że ona zmarła na zapalenie płuc. Jednak wściekłość Maxwella, nie była zadowolona. On opadł z powrotem do starej teorii, że karma to suka i do niej wróciła, wcześniej, czy później, tak musiało być. Uznał też, że jeszcze nie był z żadną tak związany jak z Agnes. W końcu potomkowie Maxwella i Rathful Prace Revenge, upewnili się, aby reszta zapłaciła za wykroczenia Agnes.
Jewel wstrzymała się i zaczęła grzebać w jakimś małym polu, wyjmując coś z podłogi.
- Nie rozumiem - rzucił Christian - Co to wszystko ma wspólnego z Cait-
Zatrzymał się w połowie zdania, kiedy Jewel podniosła zdjęcie. Obojgu nam usta opadły.
Kobieta na zdjęciu to wykapana Caitlin. Jeśli nie to, na obrazie był znaczek lat, mogę przyjąć, że to była babcia Caitlin.
- Tp jest Agnes VanDyne - Jewel podała zdjęcie Christianowi, który wpatrywał się w nie z nie do wierzeniem.
- Więc próbujesz nam powiedzieć, że Caitlin jest karana za coś, co zrobiła kobieta mieszkająca tutaj przed stu laty, która jest za to odpowiedzialna, tak? - spojrzałem na nią.
Skinęła głową - Możesz walczyć, jak chcesz, ale Mclntosh jest z tym co mocno wierzy w teorię dziadka- Caitlin umrze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Caitlin's POV

Moje serce waliło sztywno, podczas gdy ubierałam się. Miałam tylko chwilkę dla siebie, kiedy Seth wyjechał, po jakieś leki dla mnie, uświadomiłam sobie, że to było moją szansą, aby uciec od niego.
Tak szybko, jak moje poparzone ciało pozwoliło mi ruszyć w kierunku szafy po pościel, wyciągnęłam wszystkie arkusze. Chciałabym, zauważyć wcześniej, że było kilka krzewów, bezpośrednio pod oknem kuchennym. Gdybym mogła utworzyć linę, która by utrzymała mnie na tyle długo, aby dostać się na rozsądną wysokość z Drew i skoczyć. Nie ulewa wątpliwości, że bym się nadziała. To byłoby zbyt ryzykowne. Wyjście z budynku też.
Westchnęłam i potrząsnęłam nim lekko - Kochanie, musimy iść - pocałowałam go w czoło.
- Mamo, - spojrzał na mnie i przetarł oczy - Co się stało?
- Musimy iść, kochanie. Ubierz się - powiedziałam i pomogłam ubrać mu parę jeansów, na jego spodnie od piżamy. Pomyślałam, że będzie najlepiej, jeżeli będzie miał na sobie kilka warstw.
- Co masz na ręku? - spytał  i wyciągnął rękę, dotknął czerwonego znaku na prawym nadgarstku.
Zmusiłam się, aby się nie skrzywić i potrząsnęłam głową - Nic, kochanie. Chodź, ubierzesz kurtkę - pomogłam mu wsunąć ręce do środka.
- Mamo, gdzie jest Mac?
- Kto? - zapytałam i wzięłam kolejne pościele od Drew i dodawałam je do "liny"
- Mac, - powtórzył.
Chwilę zajęło mi, abym przypomniała sobie, że "Mac" to jest to, jak nazywał Drew Seth'a.
- Oh, tak, Mac musiał wyjść, kochanie - powiedziałam i przeniosłam linę do kuchni, wyciągając ją do mnie.
- Dlaczego?
- Cóż, um, miał coś ważnego do zrobienia - powiedziałam i przywiązałam linę, króta mieściła w sobie około 180 funtów.
- Co zrobić? - nie dawał za wygraną.
- Coś dla swojej pracy, tak myślę.
Tak, jego pracą jest dokonywanie w moim życiu piekła.
- Oh, dlaczego się ze mną nie pożegnał? - spytał,- Justin zawsze się ze mną żegna, kiedy wychodzi do pracy.
Westchnęłam, i spojrzałam na Drew. Wyglądał, jakby na prawdę go to zabolało i złamało mu serce, przytuliłam go mocno.
- Tęsknie za Justinem - spojrzał mi w oczy.
- Wiem kolego, ja też - pocałowałam go w czubek czoła - Zobaczymy go, za niedługo, bardzo szybko.
- Obiecujesz? - zapytał
Coś w jego oczach, usłało mi uczucie niepokoju i niemal zwątpiłam, ale uśmiechnęłam się.
- Obiecuję.
- Dobrze - skinął głową, siedząc na podłodze w kolorze jabłkowym w kuchni.
Pocałowałam jego policzek i ponownie skupiłam swoją uwagę na moim zadaniu. Musiałam znaleźć jakiś bezpieczny system ewakuacji.
Mój wzork osiadł na przesuwanej klamce. Uchwyciłam na niej "linę" i pociągnęłam za nią z całej siły, ale nie poruszyła się ani trochę. Sprawdziłam śruby i zdecydowałam, że one są wystarczająco za mocne, Zacisnęłam linę wokół klamki i otworzyłam drzwi nad zlewem kuchennym,
Zaczęłam wyrzucać linę przez okno, kiedy zauważyłam zamknięte oczy Setha. Nawet z tej odległości widziałam jak jego mięśnie napinają się, a on zaczął wyścig po schodach do mieszkanie. Moje serce waliło mi w piersi, a ja starałam się myśleć i używać nóg.
- Mamo co się stało? - spytał Drew.
- Nic, kochanie, po prostu zostać przy mnie w porządku? - powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie.
- Ty się trzęsiesz - zauważył.
- Czuję się dobrze - podkreśliłam i ujęłam jego twarz w dłonie - Trzymaj się mnie - powtórzyłam.
Zderzenie trzaskających drzwi przy ścianie, kazało mi skakać, wstałam i pchnęłam Drew za mnie.
- Co tu się do cholery dzieję? - pijany Seth wpadł do kuchni.
Retrospekcja grała przez moją głowę jak horror.
- Nic - powiedziałam i przeniosłam się na kuchenny stół, umieszaczając barierę pomiędzy Seth'em i mną.
- Myślisz, że jestem durniem? Huh - krzyknął, podniósł krzesła w kuchni i rzucił nim - Myślisz, że cię nie wiedzę, zwisającą na tej cholernej linie przez okno? 
Chwyciłam się stołu w kuchni, jak mojej ostatniej bariery.
- I popiersie na dupę, spróbuj mojej mocy, dałem naszemu synowi szansę i tak mi dziękujesz? Nie szalej tak, suko. - pchnął stół z drogi, wyrywając go z mojej ręki.
Seth potknął się i poczułam smród alkoholu w jego oddechu.
- Nie wiesz co mówisz, jesteś pijany - przełknęłam ślinę.
- Zamknij się, ty głupia dziwko - wrzało w nim, uderzył mnie z taką siłą, że powalił mnie z nóg.
Drew wrzasnął, a moje serce zamarło. Nigdy nie chciałam, aby zobaczył taką stronę mojego życia.
- Chodź tutaj - Seth warknął na niego.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że Drew czołgał się w jego stronę.
- Nie! - krzyknęłam i odzyskałam siły - Zostaw go, cholera.
Nie myślałam, biłam i kopałam Setha w plecy mocno, jak tylko mogłam, ale żaden z moich ciosów wydawał się nie mieć na niego ciosu, odwrócił się do mnie.
- Myślisz, że możesz ze mną walczyć? Jesteś niczym, słabą dziwką. Nigdy mnie nie zranisz - splunął i uderzył mnie.
- Mamo! - krzyknął Drew.
- Bądź ram, dobrze, nie ruszaj się - płakałam, próbując wstać, ale poczułam szybkiego kopa, który z powrotem powalił mnie na dół.
- Wstawaj - ponownie się na mnie rzucił i znowu mnie kopnął - Wstawaj i wal cze ze mną, pokaż mi co możesz mi zrobić. Myślisz, że masz za to, czego potrzebujesz, to przeciwstawianie się mi teraz. Nie rób tego za moimi plecami, jak jakiś cholerny tchów. 
Uderzył mnie o ziemię ponownie, moje oczy ujrzały odłamek szkła na podłochę. Pchnęłam się w górę i zaczęłam się do niego czołgać. Seth ponownie mnie odciągnął, ale byłam na tyle blisko, aby owinąć palce wokół ostrego odłamka.
- Chodź suko, walcz ze mną - krzyczał, tłumiąc moje myśli. Byłam po prostu na skrajności, wiedziałam, że muszę to zrobić.
Nie myślałam o szkle na jego twarzy. On zawył z bólu, a moja adrenalina przęła nade mną kontrolą, szybko wstałam z ziemi.
Chwyciłam Drew i pobiegłam z nim do drzwi. Moje serce waliło, słysząc ciężkie kroki Setha, dudniące, oznaczające, że idzie po nas, ale nie chciałam znowu z nim tkwić.
Owinęłam ramiona wokół moje syna, tak mocno, jak zaczęłam biec po różnych salach w nadziei, że któreś doprowadzą mnie do schodów. 
Wreszcie znalazłam drzwi z symbolem schodów, rzuciłam się do nich i je otworzyłam. Pędziłam po schodach tak szybko, jak tylko mogłam nie kończąc, moje schody płasko uderzały o podłogę.
- Wracaj tu, suko! - odwróciłam się i zobaczyłam jak Seth z dwoma innymi facetami załadował broń i ustawił ją na moje serce, tak, że mogłabym wybuchnąć w każdej chwili.
To były sekund, zanim usłyszałam strzały.
Moje nogi były coraz słabsze, a oddech coraz cięższy. Nie miałam wyboru, moje ciało zatrzymało się i czy tego chciałam czy nie, ale nie byłam skłonna uciekać dalej.
To nie było tylko moje życie, byłam odpowiedzialna o życie mojego syna i musiałam się martwić, wolę umrzeć, ale nie pozwolę zostać mu z Seth'em.
- Mamo, uważaj! - krzyknął, odwróciłam się i zobaczyłam blask czerwieni, było już za późno, czułam, że straciłam przytomność.

* Rathful Revenge - Wściekła Zemsta
____________________________________________________________________________
Stwierdzam ostrą walkę, nie sądzicie? Ciekawi co będzie dalej?

http://www.wattpad.com/24080040-stracona
http://tlumaczenie-lifesaver.blogspot.com/
http://warning--fanfiction.blogspot.com

niedziela, 18 sierpnia 2013

Nine. ~

Justin's POV

Zatrzasnąłem telefon w motelowym uchwycie, zanim schowałem głowę we własne dłonie. Przerażający dźwięk krzyku Caitlin w agonii rozbrzmiewało w moich uszach, kiedy pozwoliłem wpłynąć wszystkiemu co się dzieję do mojej głowy, w końcu to rozbiło się we mnie. W tym momencie obrócił bym wszystko z Atlasu i trzymał niebo na własnych barkach. Odpowiedzialność, aby zapewnić życie Drew i Caitlin było to po prostu dla mnie zbyt wiele, zbyt wiele.
Seth był okropny stworzeniem diabła, on nie zasługiwał na to by oddychać. Sama myśl utknęła powodując u mnie, że miażdżenie moich bliskich było jak cios. Jedynej rzeczy której nauczyłem się przez te wszystkie lata to, że Setha nie można były przechytrzyć, ani mu zaufać. To, co sprawiło, że całe to doświadczenie bycie niepozornie nieszczęśliwym stało się beznadziejne.
Zobaczyłem Christiana, on widział że miałem kamienną, uroczystą twarz. On wiedział jak się czuję.
- Siedzimy w tym razem, Justin  - 
- Nie wiemy tego - skłamałem. 
Wiedzieliśmy, że.. Głęboko, głęboko w środku wiedzieliśmy, że to przegrana sprawa.
- Nawet jeżeli on będzie współpracować, nie ma możliwości, że odzyskamy go za te pięniądze! Jesteśmy na ogonie u policji. Nie widać w banku - kontynuował. W przypływie wściekłości, podniósł ręką coś-co-przypominało-laptopa i rzucił nim o ścianę, a po pokoju przeszedł huk. Spodziewałem się usłyszeć huk komputera, ale on po prostu odbił się jak gumowa piłka.
Zamiast przypływu złości, czułem głęboko w środku, że zaraz się roześmieję. Śmiech przez który rónież płakałem, rozsadzał mi oczy.
Zostałem "osuszony" i wyczerpany. Po raz pierwszy w moim życiu, nie wiedziałem jak trafić do punktu kulminacyjnego. To było całkowicie zrozumiałe, dlaczego niektórzy ludzie docierali do tego miejsca, gdzie po prostu rezygnowali. Skakali z mostu, modlili się do Boga, aby zabrał ich do nieba. Gdybym, nie wiedział, że mam ludzi którym na mnie zależy, którzy wierzą, że ich uratuję, po prostu wyjął bym nóż i zrobił nieodwracalny czyn.
Jakby Bóg znał mój obecny stan psychiczny, a raczej jego brak, tylko to mogłoby przekonać mnie do czegoś takiego, mój telefon zaczął dzwonić. Wydałem z siebie jęk jak przerażone dziecko, nie chciałem odbierać. Łyknąłem i odebrałem telefon nie patrząc na numer.
- Halo? - usłyszałem jej głos.
Kayla została w to zaangażowana przez kuzyna Seth'a, Adama. Stanowili idealną parę. Obydwoje byli słodcy, opiekuńczy, jak społeczne motyle, z wiarą, że można byłoby schować się przed nimi jak "mniszek wstydu". Byli kwintesencją Christiana, on nie był cukiereczkiem. Był rodzadejm człowieka, który poświęcił się w to co wierzył i zakwestionował wszystko wokół. Jednak w tych czasach to wszystko jest zrozumiałe. Każdy z nas przewartościował własne kwestie. Jednak w tym samym czasie żądziła nami równość i wolność, dla wszystkich. Podobnie jak Bóg, nie zmusza się ludzi, jeżeli tego nie chcą.
- Kayla - zacząłem rozmowę. Szok i ulga były widoczne, nawet w moich uszach.
Nadal mówiła szeptem - Co się dzieję? Gdzie jesteś?
Zmartwienie w jej słowach, ścisnęło moje serce. Podobnie jak Christian podejrzewałem, że policja współpracowała z naszymi rodzinami, przyjaciółmi.
Połowa mnie chciała powiedzieć jej wszystko, ale wiedziałem, że to mogło zwiększyć ryzyko. Nie ulegało wątpliwości, że policjanci mieli podsłuch w telefonie Kayli, a istnieję uzasadniona odpowiedź, że było w tym trochę winy Seth'a który pakuję-dziwne-laptopy. Mógł wbudować jakieś urządzenie do posłuchu.
Musiałem szybko coś wymyślić, aby powiedzieć Kayli o jakimś bezpiecznym miejscu, gdzie mógłbym z nią rozmawiać. 
- Wiesz, zastanawiałem się czy nie ustawić telefonu w Goodies Grandmother. Nikt o tym nigdy nie słyszał - powiedziałem wreszcie, mając nadzieję, że złapała wskazówkę.
Goodies Grandmother to piekarnia, gdzie moja mama zabierała mnie jako dziecko.To było zawsze gradką.  W rzadkich przypadkach miała ona więcej pieniędzy, a w pozostałych nie, to zależało czy pracowała w dwóch miejscach pracy, po tym, jak zapłaciła wszystkie rachunki.
Przez lata w Goodies Grandmother telefony nie urywały się, ale to nie było jakoś specyficznie ważne. Podczas mojej ostatniej podróży do domu przywiozłem trochę telefonów, które nadal miały antyczny wygląd, ale działały IDEALNIE. Mieli również bardzo unikalną cechcę, to było niemożliwe, aby ktokolwiek mógł podsłuchać rozmowę. Kiedy ktoś wchodził do pomieszczanie, szklane drzwi oddzielały to wszystko. Ta szklana bariera była dźwiękoszczelna, żaden dźwięk przez nią nie przechodził. To były jakieś przechowywane płatki tizzy, ale teraz została tylko nadzieja, jako rodzaj pomocy. 
Christian nie był tym pomysłem zachwycone, ale nie było mowy, aby jacykolwiek ludzie mogliby podsłuchać rozmowę, nawet z banku.
- To wszystko, co się martwisz? - zaśmiała się - Cóż, nie wiem, chcesz, abym poszła i to sprawdziła? - szybka zmiana opanowania w głosie Kayli, powiedziało mi, że złapała wskazówkę i policja rzeczywiście ją otaczała.
- Jeśli nie masz nic przeciwko - odpowiedziałem.
- Oczywiście, że nie! Aha, i lato się już prawie kończy, więc może chcesz zatrudnić lokaja, aby upewnić się, że wszystkie twoje spodnie są fioletowe, i nikt nie dotykał twojego Adama - zaśmiała się ponownie przed rozłączeniem.
Moje dłonie nie mogły przestać się pocić, kiedy patrzyłem na nikczennego gumo podobnego laptopa, był na podłodze, podczas gdy wskazówka Kayli rejestrowała się w mojej głowie.
- Lato się już prawie kończy, więc może chcesz zatrudnić lokaja, aby upewnił się, że wszystkie twoje spodnie są fioletowe i nikt nie dotykał twojego jabłka Adama. - Lato jest prawie u końca- co oznaczało, że Chaz był prawie codziennie w jej domu. - Być może chcesz zatrudnić lokaja - prawdopodobnie oznaczało to, że Ryan był kolejnym na rozmowie kwalifikacyjnej, ale zdawał sobie sprawę, że znalazłem się w tarapatach. To było "upewnił się, że spodnie są fioletowe i nie dotykać jabłka Adama" który zachwyciło mnie. Przebiegłem wszystkie możliwości, jakie miałem w głowie, ale wciąż byłem zdziwiony.
Spojrzałem na zegarek i uświadomiłem sobie, że minęło już dziesięć minut. Musiałem szybko dostać się do telefonu, Kayla prawdopodobnie była już w Goodies Grandmother.
Wziąłem kilka monet i pokuśtykałem w stronę drzwi. Udałem się z pokoju na zewnątrz budynku, nie chcąc być widzianym przez nikogo, nawet przez Christiana.
Znalazłem stary automat telefoniczny na parkingu motelowym i przestrzegałem instrukcji na nim napisanych. Po chicho mając nadzieję, że ten starożytny złom zadziała, ponieważ wiedziałem, że to wszystko było zbyt ryzykowne, aby z korzytać z telefonu komórkowego, albo motelowego. Nie byłem pewien, że głupi laptop Setha trochę wpasował się do tych telefonów, ale nie chciałem umieszczać tego obok tego kolesia.
Kiedy zadziałał wybrałem numer do Goodies Grandmother, przypomniałem sobie, że każdy kolorowy telefon miał inny numer, skojarzony z nimi. Który telefon Kayla odpowie?
- Upewnij się, że spodnie są fioletowe- jej słowa po raz kolejny rozbrzmiały w mojej głowie, a ja zacząłem znaczniej je rejestrować. W dniu zamawiania telefonów Babcia Jones, właścicielka Goodies Grandmother, została na wybieraniu moich piosenek jako dźwięk tła. Kiedy staraliśmy się określić kolor dla ostatniego telefonu. Christmas Eve rozbrzmiało, ulubiona część Drew to "twoje spodnie są fioletowe" przychodząc, on, krzyczał na całe gardło.
- Kayla, jesteś geniuszem - szepnąłem do siebie wykręcając numer z pamięci.
- Halo, - odezwał się niepewny głos.
- Kayla? - spytałem zdziwiony.
- Justin? - głos był donośniejszy i okazało się, że należał on do mężczyzny.
- Adam! - zawołałem jak ostatni trup.
- Nie dotykać jabłka Adama - nie oznaczało to dosłownie, ona to oznaczała, Adam nie był w to zaangażowany z policją, więc mógł mi pomóc.
- Justin! Człowieku, co się dzieję? - spytał - Kayla jak szalona pozostawiła mi jakąś wiadomość, wszystko w porządku?
Oparłem swoje ciało o budkę, rejestrując wszystko co się działo.
- Wiedziałem, że nie powinienem słuchać tego idioty, wiedziałem - mruknął.
- O czym ty mówisz? - zapytałem - Wiedziałeś, że Seth żyję? Wiedziałeś, gdzie był przez ten cały czas?
- Cóż - zawahał się - Nie cały czas, ale trzy lata.
- Biegałeś jak zagrożenie przy Caitlin przez trzy lata?! - w tej chwili byłem wściekły.
Jak on mógł?
- To nie takie proste, Justin?
- Na prawdę? - rzuciłem z nie do wierzeniem.
- On ma połączenia główne. Nie wiem dokładnie co to jest, ale jest w to zaangażowany, to jest coś powyżej zwykłego psychopatycznego przestępcy. On może zrobić, że dowody dosłownie znikają- nagle pomyślałym o dniu Christiana kiedy odwiedziłem miejsce pracy Caitlin, ale jego nie było.-  Justin chcę pomóc i mam zamar pomóc, ale to jest ryzykowne, to z czym mamy do czynienia. To chyba najlepsze, że nie pracuję już z policją, ponieważ nie można ufać nikomu, nie każdemu! - podkreślił. -Cokolwiek to jest, Seth jest z tym związane, jest to dobrze przemyślane i jest to niesamowicie niebezpieczna organizacja.  To jest jedyny sposób, aby rozwiązać ten problem, żeby dostać się do środka.
- Co to znaczy dostać się do środka? - przełknąłem ślinę.
- Słuchaj, policjanci są tutaj, muszę iść. Odezwę się później.
- W jaki sposób? Adam - krzyknąłem, ale nie dostałem odpowiedzi - Mclntosh, czekaj! - było za późno, on odłożył słuchawkę.
Uderzyłem głową o kabinę i prychnąłem z frustracji.
- Czy możesz to po prostu powiedzieć Mclntosh?
Odskoczyłem i zobaczyłem Jawel, wydymającą w kół dym. Wstała o stopie z pod latarni, ale jej wzrok nie kontaktował z moim.
Nerwowo oblizałem wargi - Nie.
- Jesteś pewien? - spytała, koncentrując swój wzrok na swoich szpilkach.
- Tak, - nie mal zagłuszyłem jedną sylabę.
- W porządku, po prostu pomyślałam, że chcesz zobaczyć swojego pasierba, ponownie. Jak on się nazywa, Drew?
Moje tętno przyśpieszyło - Co wiesz o Drew? - zapytałem.
- Niby nic - powiedziała cicho, a ona nadal patrzyła na odbicie w błocie.
- Musisz coś wiedzieć! - krzyknąłe - Po prostu zapytał mnie, dlatego powiedziałem Mclntosh.
- Tak, i nie powiedział- jej usta wygięły się w uśmieszku.
Poczułem przypływ śmiertelnej gorączki wściekłości, która napływała do moich żył, zapomniałem o tym, że bolała mnie noga i patrzyłem na Jawel, która stała naprzeciwko mnie.
- Co wiesz o Drew? - krzyczałem, a moje dłonie znalazły się przy jej gardle.
Jakby moje ciało miało własny rozum, zacząłem ją dusić. Patrzyłem jak łapała powietrze i robiła się cała niebieska. Mimo, że mózg kazał mi przestać, nie zrobiłem tego.
- Justin, Justin, przestań!
Moje mięśnie nagle się złagodziły, a ja obudziłem się z transu i rzuciłem spojrzenie na Christiana. Rzucił się w bok Jawel, a ona upuściła papierosa i upadła na ziemię.
- Wszystko w porządku - zapytał
Skinęła głową i zakasłała.
- Co do cholery, Justin? - spojrzał na mnie, a ja nawet drgnąłem.
- Ona wie, Chris. Wie o Drew.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tymczasem


Jego nienaturalne świecące zielone oczy, szybko spojrzały w lewo i prawo, kiedy on był zajęty planowaniem ruchu. Po znalezieniu otworu pomiędzy samochodami, on rzucił się na drugą stronę ulicy, nie czekając na zmianę światła. Kierowca zatrąbił i krzyczał przekleństwa, ale ani na chwilę się nie zawahał, tylko nadal jechał.
Utknął na przeróżnych uliczkach, aż dotarł donikąd. Spojrzał przez ramię, czy aby na pewno nikt za nim nie szedł. Kiedy był już pewien, że był sam, podniósł coś co zgubił. Po czym wcisnął nogę pod górę metalu i kopnął to w bok.
On trzymał przyłóczek błotnistej ziemni, a umieścił go jako Powrót do Początku - na miejsce. Ostrożnie zsunął się w dół do wilgotnej powierzchni. Włożył ręce do obu kieszeń i pochylając się, zaczął manewrować po przez zatęchłe tuneele.
Z każdym krokiem do jego przeznaczenia, czuł, że zaczyna się trząść. Był dorosłym mężczyzną i nie powinien się niczego bać. W jego świecie była tylko jedna osoby której się obawiał i lubił to w ten sposób.
Nadal podążał przez ciemność, aż dotarł do miejsca, gdzie padało słabe światło. Zatrzymał się przed niczym innym, co przypominało bramę z metalowymi siatkami, które można było bardzo łatwo przeoczyć, jeśli nie wiesz to znaleźć.
Zapukał dokładnie pięć razy, kiedy przeniósł ciężar ciała z jednej na drugą nogę. Plecy bolały go niemiłosiernie, on był zgarbiony od dwudziestu minut. Po prostu, kiedy myślał, że doszedł do końca, siatka pisnęła kiedy on wchodził.
Spojrzał w górę i zobaczyć brudną, choć ładną twarz, która na niego patrzyła.

"Macie go?" - kobieta wyszeptała cicho, ale wyraz jej twarzy był żarliwy.
Potrząsnął głową." Jeszcze nie."

"On nie będzie szczęśliwy, wiesz." - otworzyła drogę do jej domu, jak jaskinię i gestem zaprosiła go do środka.

" Wiem," westchnął, wchodząc na górę. Wyciągnął się do pełnej wysokości i przeniósł się wokół relaksując swoje napięte mięśnie.

Patrzył, jak sztywno przemieszcza się w kierunku ognia, który służył jako piec - "Ktoś jest głodny?" - zapytała.

Potrząsnął głową powoli wzdychając " Zrobił to znowu, prawda? Uderzył cię, prawda?"- Nic nie odpowiedziała, tylko mieszała. "Dlaczego on Cię tak traktuję?" - kontynuował.

"Dlaczego ty tak traktujesz Caitlin?" - omal nie pękła z powrotem.

"Wiesz, że mam wyboru" - prychnął "Ty potrzebujesz pieniędzy, a ona, ona sprawia, że jestem szczęśliwy."

"Biedna dziewczyna, zostało jej tak mało. Wstyd Ci, że to ty ją torturowałeś, to było zupełnie bez sensu!"

"Nie chodzi oto co się stało pięć lat temu. Tylko o to co jest teraz. Czy chcesz, żebym stąd wyszedł, mamo, czy nie?"warknął.

"Przypuszczam, że" - westchnęła - "Chciałabym, żebyś nie robił tego w ten sposób"

"Tak, ale oni. Powiedz tacie, że muszę mieć tę pieniądze w przeciągu trzech dni, w porządku?"

"W porządku, ale jak mówię nie spodoba mu się to."


Westchnął i ucałował ją w czoło, po czym zniknął za pośrednictwem sieci. Wyszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ZAPRASZAM NA MOJE KOLEJNE TŁUMACZENIE: http://tlumaczenie-lifesaver.blogspot.com/
http://tlumaczenie--iknewyouweretrouble.blogspot.com/

wtorek, 13 sierpnia 2013

Eight. ~

rozdział zawiera wątek przemocy i wątek erotyczny, jeżeli nie masz zbyt silnych nerwów nie czytaj

____________________________________________________________________________________________________________


Caitlin's POV

- Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem- Seth wymruczał, wracając do agresywnego całowania mnie. - Wyglądasz jeszcze bardziej seksownie niż ostatnio- podniósł mnie z ziemi.
Czułam się chora rzucił mnie na łóżko jak szmacianą lalkę, całował mnie jak bipolarny skurwysyn. Starałam się przynajmniej zmusić do udawania, aby ucieszyć tego człowieka, który zgwałcił mnie już wiele razy, na długo nie miałam co liczyć, nie mogłam powstrzymać węzłów w dole, które skręcały mój żołądek aka mój naturalny instynkt obronny, który powiedział mi, że został jakiś jeden precyzyjny cios wytrzymałości, lampy z kutego żelaza, które stały na stoliku nocny, wystarczyły, że zapukały w nieświadomość Setha.
Jego pocałunki były szybkie i szorstkie, on nadal zyskiwał przyjemność z mojego nieszczęścia. Ugryzł moją wargę, co spowodowało, że zaczęłam ciężko oddychać i bez żadnego ostrzeżenia Mcltosh wsunął swój język do moich ust, ten człowiek praktycznie mnie dusił.
- Czekaj,- jego głos był ochrypły, kiedy przerwał pocałunek- Kupiłem coś specjalnego, abyś to nosiła.
Złapałam powietrze, próbowałam złapać je już wcześniej jak jakiś makijaż, ale teraz cierpiałam na brak tlenu, przez ostatnie pięć minut.
- Zaskoczona? - uśmiechnął się do mnie i przebiegł palcami po moich włosach - Mówiłem ci, że już planuję, za to, czekaj tutaj.
Wspiął się z łóżka i zamknął za sobą drzwi, szedł w stronę swojej garderoby.
Powoli odzyskiwałam normalny poziom oddychania, lampa ponownie wpadła mi w oko. Bez żadnego namysłu, złapałam ciężkie narzędzie w moje obie dłonie. Dokładnie umieściłam je w swoich dłoniach, kiedy Seth po kilku sekundach wrócił do sypialni.
Mimo że mój umysł i serce toczyły wyścig, wszystko wydawało się, jakby przestało bić, a moje ciało zdrętwiało.
Drzwi ponownie zaskrzypiały, a Seth wszedł do pokoju, przechyliłam się ku niemu i walnęłam go w tył głowy tak mocno, jak tylko mogłam, co spowodowało, że upadł na ziemię.
Każdy mięsień w moim ciele był napięty, kiedy próbowałam zadać Sethowi kolejny cios, nie czułam jakby spadała płasko na plecy. Skrzywiłam się, kiedy przez moje ciało przeszedł przypływ zderzenia z drewnianą podłogę. Próbowałam dokładniej dowiedzieć się, co się stało, kiedy zdałam sobie sprawę, że Seth wsunął nogi pode mnie co sprawiło, że straciłam równowagę.
- Zapłacisz za to,- splunął w moim kierunku, kiedy podnosił się z podłogi.
Starałam się uzyskać pomoc ponownie od lampy, ale on mnie wyprzedził. Trzymał lampę jak sztylet, albo liść projektowany specjalnie do rozprucia mi gardła.
- Myślałaś, że możesz mnie skrzywdzić, huh? - spytał, a jego głos był chłodny, po mojej skórze od razu przeszedł zimny dreszcz, on w każdej chwili mógłby przebić moje ciało- Kiedy ty się wreszcie nauczysz, Cate?
Łyknął, kiedy uważnie go obserwowałam.
- Teraz masz dwie możliwości: Pierwsza, robisz dokładnie to co mówię, lub druga, zajmę się Drew-
- Nie, - energicznie ze złością pokręciłam głową.
Seth odnalazł moją słabość, on miał zamiar własny tym wszystkiego nadużywać.
Przedtem nie miał nade mną przewagi, bo wiedział, że nie da rady skrzywdzić mojej rodziny, doskonale wiedział, że mój ojciec i brat nie pozwoliliby, aby coś takiego się stało. Więc po prostu wykorzystywał mnie, bo chciał, bo doskonale wiedział, że jestem za bardzo przestraszona, żeby cokolwiek mu zrobić, gdybym go nie posłuchała. Nawet wtedy, chciałabym dojść do punktu, w którym prawie chciał mnie zabić, więc chciałam przeciwstawić mu się i usunąć z pamięci wszystko co zrobił, dopóki nie uświadomił mi, że mogę stracić przytomność.
Teraz wiedziałam, że nie pozwolę mu skrzywdzić Drew, to chory sposób, ale on mógłby to zrobić, zrobiłam to za "obopólną zgodą".
- Dobrze, - uśmiechnął się, wstając złapał mnie za nogi- Rozbierz mnie.
________________________________________________________________________________

Justin's POV

zaobserwował i skinął głową, zacząłem walić w przypadkowo wybrane losowo klawisze, aż na ekranie zaświeciły się słowa:

Witaj Justin
________________________________________________________________________________
Przełknąłem. Wpatrywałem się tępo w ekran przede mną. Słowa zniknęły i obraz znowu zrobił się czarno-biały, zaczęło się odliczanie jak w jakiś starych filmach, cicho błagałem numery, aby przewinęły się już do jedynki.
Po zakończeniu odliczania, ukazał się zupełnie cichy grający film i pusty pokój biurowy. Po prawie pięciu minutach bez dźwięku, byłem całkowicie zirytowany. Zobaczyłem Christiana, którym zajmowało się zdziwienie, tak samo jak mną.
Już miałem mówić, kiedy rozległ się głośny dźwięk, co spowodowało, że odskoczyliśmy, nasz wzrok powrócił w stronę strasznego laptopa. Oczywiście, Seth pewnie siedział teraz w pustym krześle biurowym i śmiał się.
- Mam Cię prawda? - uśmiechnął się, kiedy nadal chichotał - Dobra, dobra, dosyć żartów. Przejdźmy do rzeczy - skomponował, założył ręce za głowę i wyciągnął.  - Cóż, po pierwsze. Jeśli mój plan wyszedł świetnie, a ty uważnie oglądałeś film, to jedyne co musisz wiedzieć, to, że Caitlin i Drew są w moim areszcie, a ty Justin i Christian postanowiliście zabawić się w detektywa i znaleźć ich na własną rękę. Wysadziliście mój dom, myślę, że jestem Ci winien "podziękowania", bo szczerze nienawidziłem tego miejsca, to kosztowało zbyt wiele i włączenie alarmu bezpieczeństwa. Tak, teraz masz policjantów na ogonie, a sam jesteś w biegu, jednego z was coś boli, dlatego otworzyliście zestaw pierwszej pomocy,- znowu uśmiechnął się złośliwie. - Jestem pewny, że masz mnóstwo pytań i nie martw się, dostaniesz na nie odpowiedzi, ale myślę, że lepiej, abyś usłyszał moje ostrzeżenie, zanim przystąpisz do czegokolwiek. Nie staraj się mnie przechytrzyć nie-uda-Ci-się. - zamiast ukazywania agresywności Seth mówił najzwyklej w świecie, a jego twarz pozostawała bez emocji, on tylko stale wpatrywał się w kamerę. 
Starałem się zwalczyć chęć przejścia przez komputer i zabicia go.
- Przechodząc do rzeczy.- odchrząknął 
- Pytanie numer jeden: Do czego do cholery służy to coś w co patrzę?
- Cóż to specjalne urządzenie, które działa jako tropiciel i odtwarza filmy tylko raz i tylko dla osób, do których jest to przeznaczone. Ostrzegam was obu, a w szczególności ciebie, Bieber, nie staraj się pozbyć tej maszyny, lub ukrywać ją gdzieś w pokoju, lepiej, żeby nie słuchali i nie oglądali filmów, inaczej to ulegnie autodestrukcji. Powiedzmy, że to jest jak wybuch mojego domu, a do tego brylant fajerwerków jak w świecie Disney'a. Jednakże, jeśli nie pytasz, wszystko powinno działaś sprawiedliwie, więc Caitlin i Drew są bezpieczni.
Zaczął śmiać się jak wariat, a ja przewróciłem oczami.
- Kiedy widzę tego człowieka ponownie, mam ochotę znaleźć najlepszy pistolet mojej mamy i strzelić mu prosto w serce- warknął młody Beadles.
- Nie martw się bracie, rozstrzelę go od tyłu, podczas gdy ty będziesz strzelał z przodu- spojrzałem na ekran, gdzie Seth próbował się ogarnąć.
- Teraz.- wyprostował twarz- W pierwszych instrukcjach, otrzymasz telefon, a w kilka minut musisz na to wszystko odpowiedzieć- po tych słowach mężczyzna zniknął.
________________________________________________________________________________

Caitlin's POV

- Seth, proszę - powiedziałam, kiedy on pchnął mnie na krzesło. Moje nagie ciało drżało, przed zderzeniem "metalu zimna". - Nie rób tego.
- Zamknij się. - warknął, kiedy szarpnął mnie po obu stronach za ramionami, odchylił moje plecy i zamocował kajdanki na krześle. On również przykuł moje kostki u nóg.
- Przysięgam, zrobię co tylko zechcesz, tylko proszę - piszczałam, kiedy widziałam jak coś nagrzewał, podłączając to do gniazdka.
- Nie możesz w końcu zrozumieć, aby zamknąć swoje cholerne usta? - uderzył mnie w twarz.
Policzek palił mnie, a łzy zagroziły, że uciekną z powiek.
Przełknęłam ślinę, a on popchnął moje krzesło po drugiej stronie podłogi w stronę płytek łazienkowych, z czego wydobył się przeraźliwi pisk tarcia.
Spojrzałam w dół, aby zobaczyć, że siedziałam teraz bezpośrednio na grzałce. Mimo, że nie była jeszcze ciepła, pociłam się, przewidywałam najgorsze tortury, które były jak ostry metal na fotelu, zaczęłam pochłaniać ciepło.
- Mogę przynajmniej ubrać moją bieliznę? - wyszeptałam, kiedy Mclntosh bezczelnie patrzył w moim kierunku, w miejsce gdzie byłam najbardziej narażona.
- Już to przerabialiśmy, Cate - warknął - Dopóki nie nauczysz się zachowywać, nie masz prawa nic do powiedzenia. Do sposobu w jaki cię traktuję. Rozumiesz?
Skupiłam swoją uwagę na irytującym czerwonym świetle, które pochodziło z sypialni.
- Przestać zwracać swoją uwagę na tym cholernym świetle i odpowiedz na moje pytanie! - Seth ścisnął moją brodę i zmusił mnie, abym na niego spojrzała. - Rozumiesz mnie?
- Tak, - mój głos był tylko szeptem, spodziewałam się kary, ale wzorzec czerwonego światła, zamienił się w hałas i piszczenie.
Jego oczy rozszerzyły się ze śmiechu, a uśmiech rozpromienił jego twarz jak małe dziecko w Boże Narodzenie.
- Udało się!- wysapał - Udało się! To działa! To działa! - zaczął śpiewać jak wariat, kiedy biegł do sypialni i chwycił telefon i laptopa.
Uśmiechnął się do mnie, siedział na zlewie naprzeciwko mnie. Zaczął szybko pisać i zatrzymał obraz na jakiejś mapie. Kliknął duży okręg w kolorze pomarańczowym i to co wydawało się być telefonem. Chwycił telefon i umieścił go na trybie głośniku, wykręcając numer.
- Nie mów ani słowa- zażądał, wskazując na mnie palcem, jakby mówił do psa - Albo ja. Krawat i Drew z tobą.
Po trzech sygnałach, zaczęłam się zastanawiać czy ten człowiekiem kiedykolwiek odbierze.
- Halo? - rozległ się głos, to nie był nikt inny jak mój młodszy brat, Christian.
- Dawno nie rozmawialiśmy, eh?- mój oprawca uśmiechnął się.
- Gdzie jest Caitlin i Drew? - usłyszałam oschły głos Justina.
Chciałam krzyczeć, że jestem tutaj, ale przypomniałam sobie o ostrzeżeniu Setha.
- To dobrze - znowu się do mnie uśmiechnął, a jego wzrok powędrował do nagrzewnicy.
Zanim spojrzałam w dół, poczułam jak krzesło zaczęło się rozgrzewać. Ciepło które było w pobliżu, było nie do zniesienia, ale wiedziałam, że szybko to się nie skończy.
- Nie pytałem jak oni, zapytałem gdzie oni są!- Bieber podniósł swój głos.
- Ty i ja wiemy, że nie mogę ci tego powiedzieć? - Mclntosh przeszedł do sprawy rzeczowo. - Przynajmniej jeszcze nie, ale nie martw się jeśli będziesz posłuszny, odzyskasz Drew w ciągu czterdziestu ośmiu godzin.
- Dlaczego nie ich obu? - czułam, że Christian go przesłuchuję.
Szczerze mówiąc byłam zaskoczona, że Seth był gotów oddać Drew. On używał go, aby mnie szantażować, dlaczego miałby zrezygnować z tego? Doskonale wiedział, że to była najpotężniejsza broń.
- Bo ja tak mówię - odpowiedział jak przedszkolak - Teraz, chcesz Drew, czy nie?
- Oczywiście, że go chcemy. Jest tylko jedno pytanie: Czego chcesz, Seth? - tym razem głos zabrał Justin.
- Dwa miliony dolarów.
- Dlaczego?! - krzyknął mój młodszy brat.
- Czy to ma znaczenie?
- Tak-
- Nie, - Justin przerwał Chris'owi - Ale tylko jeśli jest to gładka na kompromis. Nie igraj z Drew.
Skrzywiłam się, moje krzesło stawało się coraz bardziej gorące. Moje ciało stawało się jasnoczerwone i trzęsło się.
- Dobrze,- zgodził się Justin - Gdzie się spotkamy?
- Będziemy się oto martwić, kiedy ta dotrzemy. Wystarczy, że podłożycie pieniądze.
- Nie dam Ci nic, dopóki nie zobaczę Drew - zażądał Bieber.
- Cóż myślę, że sprawa jest nie ważna.
- Ja tego nie powiedziałam - Justin zaczął mówić szybko- Ja po prostu chcę wiedzieć, jak mogę być pewien, że oddasz mi Drew.
- Myślę, że będziesz musiał mi zaufać.
- A dlaczego miałbym robić coś tak głupiego?
- Ach - krzyknęłam, kiedy ciepło stawało się nie do zniesienia. 
- Co to było? - zapytał Chris.
- Twoja siostra - Seth prawie się roześmiał - Obecnie siedzi na metalowym siedzeniu podłączonym do grzejnika. Jeśli nie chcesz, abym ustawił wyższy stopień, a chcesz odzyskać swojego bratanka z powrotem, dajcie mi pieniądze.
- Nie słuchaj go! - krzyknęłam - Nic nie rób, mówię ci on kłamie! Ja wiem, że on kłamie!
- Na prawdę? - spojrzał na mnie, odwrócił się do ustawień ciepła. Krzyknęłam o szczycie moich płuc, kiedy zaczerwienie stawało się jeszcze bardziej jasnoczerwone.
- Wyłącz to!- Justin wrzasnął przez telefon- Zrobię co chcesz, po prostu wyłącz to cholerstwo i daj jej jakieś lekarstwo! Będziesz mieć swoje pieniądze w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Obiecuję! Po prostu przestań sprawiać jej ból!
- Oczywiście, - uśmiechnął się złośliwie, kiedy odwrócił się i wyłączył ciepło.
Upadłam na zimną posadzkę i rozkoszowałam się chłodem, mimo, że intensywne oparzenia bolały mnie.
- Czekam na wasze pieniądze, panie Bieber - wyłączył telefon i spojrzał na mnie - Na jeden raz, nieposłuszeństwo było rzeczywiście dobre - uśmiechnął się w moją stronę, zanim dał mi szybkiego kopniaka w brzuch - Wrócę z lodem i okładami medycznymi w ciągu kilku godzin.
Usłyszałam dźwięk trzaskających drzwi, leżałam na podłodze i płakałam z bólu, gniewu i frustracji.

_________________________________________________________________________________

Rozdział na prawdę długi : o Akcja jest. Strach jest.
Powiem tak rozdział na prawdę mi się podoba <3 ale przyznam szczerze, że na prawdę się go bałam. Kiedy go czytałam. Wybaczcie, że nie dodawałam rozdziału prawie miesiąc, ale ciągle gdzieś wyjeżdżałam.
Tak samo może być w roku szkolnym, że rozdziały będą pojawiać się co 2-3 tygodnie, przepraszam. Ale idę do gimnazjum i wiecie, będę chciała ogarnąć otoczenie. Materiał. Przede wszystkim nową klasę i nauczycieli.
tt: @luuuvmyy1D