sobota, 7 września 2013

Eleven. ~

Caitlin's POV

Skrzywiłam się, czułam, że odpływałam z powrotem do czujność. Nie widziałam wyraźnie, ale ustaliłam, że moje oczy spoczęły na wysokiej rudowłosej kobiecie, która mówiła coś przez w walkie-talkie.
- Mamy RR Agnes, powtarzam mamy RR Agnes - powtórzyła.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale moje gardło było kompletnie suche, a moje słowa zabrzmiałby jak jęk.
Natychmiast głowa kobiety skierowała się w moją stronę. Jej oczy powiększyły się, ona chwyciła jaką maskę i umieściła ją na moich ustach, zanim zdążyłam zaprotestować. Z powrotem ukazała się czerń.
_________________________________________________________________
Kiedy znowu się obudziłam, znalazłam się na białym łóżku, wszystko było w jaskrawej bieli, a pokój bez skazy. Moje serce waliło mi w piersi, kiedy rozejrzałam się, aby spróbować dowiedzieć się dokładniej gdzie byłam. Usiadłam i poczułam ostry ból przechodzący jak prąd przez moje ciało, kiedy wspięłam się do pozycji siedzącej.
Ciszy jęk uciekł z moich ust, a moje stopy dotknęły zimnej kafelkowej podłogi. Spojrzałam w dół, aby ujrzeć, ze miałam na sobie nieskazitelnie białą piżamkę, dopasowany top i szorty. Drżałam, kiedy spojrzałam w kierunku drzwi, sięgnęłam do srebrnego pokrętła. Pociągnęłam za uchwyt i wyszłam za drzwi, dojrzałam grono osób, które zmierzało w różnych kierunkach.
- Co jest, do cholery - mruknęłam pod nosem, kiedy półprzytomna starałam się wybudzić z tego koszmaru, w dowolnym momencie. Zamiast tego usłyszałam czyjś znajomy głos.
- Beadles, już nie śpisz! - uniosłam głowę, aby zobaczyć jednego z moich najlepszych przyjaciół z dzieciństwa, Chaz'a Somers'a.
Lekki uśmiech rozświetlał jego twarz, kiedy on podchodził do mnie - Człowieku! Miło Cię widzieć! Oni bali się o mnie, na chwilę, mówili o śmierci i innych rzeczach. - objął mnie i skrzywił się.
- Przepraszam! - przeprosił.
Pokręciłam głową - W porządku! Co ty tu robisz?
- Kayla, Adam i jego rodzina przeniosła się z Ryan'em tutaj, na chwilę.
- Co? - spojrzałam na niego tępo - Kayla, jest dla Justina jak przyrodnia siostra, a Adam to kuzyn Setha i Ryana, jak to Ryan'a Butler'a? Co się dzieję? Gdzie jesteśmy?
- Tak, tak i tak, wiesz co? szalejesz. - nieco zachichotał. - Ojciec Adama dał nam przemówienie o tym, że nasze życie jest w niebezpieczeństwie, i kazał wziąć nam jakieś tabletki, które 'wybiły na"-
- Poczekaj, twoje życie jest w niebezpieczeństwie, przeze mnie? - szepnęłam, kiedy inna myśl przyszła mi do głowy - Proszę, powiedz mi, że widziałeś Drew. Proszę, proszę, powiedz mi, że on żyję.
Chaz potrząsnął głową - Nie widziałem go, ale z czyjejś rozmowy usłyszałem i myślę, że on jest z Justinem.
- Justin - uśmiechnęłam się - Dzięki Bogu, że jest w porządku.
- Panie Somers, pana czas też się ograniczony, proszę natychmiast wrócić do poczekalni - odezwał się facet w białym fartuchu i podszedł do nas - Panna Beadles, nie jestem w stanie wyjść jeszcze z łóżka.
- Co się dzieję? - zapytałam go.
- Musisz teraz odpoczywać, Caitlin - to była jego jedyna odpowiedź, zanim zniknął za drzwiami.

_________________________________________________________________

Justin's POV


- Nie ma innego sposobu - krzyknąłem do grupy mężczyzn z RRR czyli  Rathful Revange Rashivers.
Nie było to ich jedynym celem, nie tak jak mówiła ich nazwał, nie chodziło o gwałt w RR, ale to czego się spodziewałem, opowiedzieli mi historię Beadlesów, że ona tak na prawdę nie miała z tego wyjścia. Jedynym sposobem, aby reszta rodziny Caitllin byłoby gdyby Drew, Christian i ja umarliśmy.
- Przykro mi, panie Bieber. Szkoda, że nie było innego wyjścia - powiedział Craig, aka obecny przywódca gangu.
- Nie - warknąłem. - Nie chcę słyszeć twoich bezwartościowych życzeń. Miałeś w Jewel w garści, dlatego nakierowała tutaj mnie i Chrisa, za co? To ma nam mówić, że jesteśmy skończeni? Wolałbym umrzeć walcząć z Seth'em, niż w tym budynku.
- Musze powiedzieć, że się zgadzam, nie widzę sensu, idziesz w kierunku stworzenia ogromnej i zaawansowanej organizacji, ale skoro nie zamierzasz nam pomóc - dodał Christian.
- Panie Bieber, panie Beadles, uspokój cię, nie sądzę, abyśmy się w pełni zrozumieli, co do siebie mówimy - człowiek z blond włosami i szarymi smugami, powiedział i włożył swoje okulary do góry z nosa - Tak, masz wszystko, śmierć, ale nie dosłownie umrzesz.
- To znaczy? - spojrzałem na niego.
- To znaczy, że możemy zrobić fałszywe zgony, Justin'a Bieber'a, Christian'a Beadles'a, Caitlin Beadles i rzecz jasna Drew Beadles'a, umrzecie w pożarze, a przynajmniej tak powiemy. W rzeczywistości, będziemy radować wszystkich, dając aliasy i wyślemy cię do jednej z wysp, gdzie będziesz mógł spędzić resztę swojego życia w spokoju, po prostu nie możesz powiedzieć kim jesteś.
- Niby jak to w reszcie spokoju? - Christian zapytał - Będziemy musieli zostać przyjaciół, rodziny, karierę - wszystko. Dlatego Seth nadal wygrywał! Dlaczego nie możesz spalić go w ogniu?
- Bo to jest większe niż Seth, to jest nawet większe niż jego ojcec. Jeśli to nie będzie skuteczne, inni członkowie RR, zajmą swoje miejsca i podejdą do Caitlin. W związku z tym zadadzą ci dwa bóle, zabicie jej i Drew. Następnie oni to wygrają, a ty stracisz. Najlepiej, po prostu pozwolić im myśleć, że osiągnęli swój cel i pozwolić wam dalej żyć. To jest bardziej korzystne dla wszystkich.
- A co z rodzicami? Moja mama wpadnie w histerię! - krzyknąłem.
- Cóż, jeśli wszystko pójdzie dobrze z planem, będziecie mogli wrócić z powrotem do domu, w ciągu jakiś dziesięciu lat.  Ale nie będziesz nigdy mógł,  z powrotem podjąć się swojej tożsamości, którą masz teraz, ale wrócisz do znajomych i rodziny z powrotem.
- Dlaczego po prostu nie możemy zaatakować ich wszystkich? To jest po prostu wojna, z tym mamy do czynienia, więc dlaczego nie możemy tego traktować jako jeden na jeden?
- Po prostu weź to co do ciebie mówi Christian - powiedział męski głos.
Każdy w pokoju odwrócił się i zobaczyliśmy kobietę i mężczyznę, rozpoznaliśmy ich jako rodziców Adama, Allen i Marjorie Mclntosh. Marjorie mocno trzymała się w ramionach swojego męża, a jej mimika twarzy przypominała sympatyczny wygląd.
Allen wszedł w głąb pokoju - Wiem, że każdy z was się tak czuję, ale jeśli macie jakieś udziały w tej sytuacji, to uwierzcie, żaden z was nie zainwestował w to co ja robię. Żaden z was nie wiem jak to jest żyć każdego dnia, wiedząc, że twój brat jest błędem mafii lub próbuję uporać się z tym, że jego bratanek spiskuję w zabiciu niewinnej kobiety.
- Jeśli to do ciebie nie dotarło, spróbuj wyobrazić sobie braterską siostrę bliźniaczkę, która została zamknięta w jakimś zapomnianym przez Boga miejscu, w ciągu ostatnich pięciu lat - dodała Marjorie, a łzy napłynęły jej do oczu - Muszą zapłacić, za to co robią.
Przegryzłem wargę i pozwoliłem sobie, zatopić się w ich słowach. Moja podświadomość, umieszczała wszystkie ich słowa, a ja patrzyłem na czubki butów, starałem sobie wyobrazić niesamowitą wagę, która spoczywała na ich barkach.
- Proszę, - powiedział Allen - Stań z nami i zwalczmy tych przestępców.
Bez przemyślenia wstałem z krzesła, a Christian dołączył do mnie. Powoli ludzie zaczęli powstawać z miejsc, aż cały pokój był wypełniony ludźmi, którzy byli gotowi poświęcić własne życie dla sprawiedliwości.
_________________________________________________________________
Mój umysł wciąż stanowił się przetworzyć wszystkie rozmowy, sztuki szkoleniowe i taktyki, aby zniszczyć Rathful Revenge, chodziłem po salach RRR. HQ, przynajmniej tak to nazwano został ustawiony w podziemiach starej opuszczonej fabryki. Jewel przyprowadziła nas tu informując, o zaangażowaniach Seth'a z mafią. Najwyraźniej, ona zadecydowała, uruchamiając swoje źródło wiedzy, powiedziała nam to, co było dla niej zbyt ryzykowne.
Początkowo, zanim chcieliśmy tutaj przyjechać, dostaliśmy rozmaite wypowiedzi, zanim wreszcie zyskaliśmy zaufanie od RRR. Potem ustalili, że mówiliśmy prawdę, więc natychmiastowo umieścili nas w sypialniach i dali nam niezbędną pomoc medyczną, to było niezwykle konieczne, zwłaszcza dla mojej nogi. Okazało się, że nie była poważnie uszkodzona, tylko źle ją przekręciłem. To było jak cud, co ich eksperymentalny lek zrobił, że ukoiło to ból. Moja noga była już jak nowa, niemalże doskonała, a ja szedłem jeszcze bardziej doskonale.
To prawda, byliśmy uwięzieny w tym podziemnym świecie w ubiegłym miesiącu. Wtedy miał Caitlin i Drew, ale to było ostatnio. Caitlin była jeszcze w stanie nieświadomości, była całkowicie nieświadoma tego co się dzieję.
W tym samym czasie Jewel zmusiła Christiana i mnie, abyśmy poszli z nią do RRR HQ, ona również wysłała oddział ratunkowy, aby znaleźli Caitlin. Widocznie, mieli ją na oku cały czas, ale w celu uniknięcia ryzyka narażenia się, oni udawali, że nie wiedzą.
Jedna, kiedy Jewel wysłała SOS, od razu odpowiednie siły pobiegły prosto do Caitlin, wiedzieli ją nieprzytomną, musiała uderzyć o ziemię, ale nie spowodowało to, żadnych trwałych uszkodzeń. To była "sztuka" jak ujęła to Jewel.
Na szczęście plan się powiódł iw ciągu całego zaplanowanego zamieszania aka "wypadku" RRR ludzie byli w stanie uwierzyć, że Caitlin i Drew są w domu bez nikogo z gangu Setha', że nie było nikogo który by coś podejrzewa. Dla wszystkich, oni wiedzieli, że Caitlin i Drew zginęli od uderzenia.
Po uderzeniu, jej mózg wpadł w jakiś "tryb blokowania". Nie była bliska byciu martwą, albo nawet w śpiączce, to było tak, jakby jej mózg zdecydował się pójść spać. Albo przynajmniej, jak tego nie ujął lekarz. On zasugerował, że jej ciało dostało się do miejsca gdzie po prostu była już przemęczona i dlatego, zamknęła to wszystko z Drew, nie mówił słowa od tego wypadku. Ze względu na ich stany psychiczne, nie wolno było mi być z nimi, wyjątkiem były jednokierunkowe okna.
Lekarze powiedzieli, że jej układ odpornościowy spadł i byli oni zbyt przerażeni, że mógł w stanie zareagować widząc mnie.
Będę protestował i protestował, ale lekarze, że najlepszą rzeczą dla Drew jest izolacja.
Choć te słowa nie powinny być wygodą, ja podzielałem je płaczę, na środku korytarza. I nie obchodziło mnie, kto patrzył lub wyglądał. Byłem zmęczony widząc dwoje ludzi których kocham, których to wszystko boli. Najbardziej byłem zmęczony bólem.
Myśl o uczeniu się jak strzelać z pistoletu była doskonała podczas treningu do wielkiego boju, który miał zajść między Rathful Revenge a RRR, to było o wiele bardziej satysfakcjonujące, niż powinno być. Obrazy, które uwidaczniały się w mojej głowie, strzelanie kulą w pierś Setha i widzenie czerwonych plam, które ukazując się na jego klatce piersiowej, jak całe życie, odprowadzanie się z tego wszystkiego i upadek do tyłu. Myśli o tym spowodowały, że złośliwy uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Zbliżałem się do drzwi mojej sypialni, usłyszałem znajome głosy i zwróciłem do mojej przyrodniej kuzynki/siostry Kayli. Bez słowa, podbiegła do mnie i zarzuciła mi ręce ciasno wokół mojej szyi.
- Nie masz pojęcia jak dobrze cię widzę - przytulała mnie, a ja mocniej owinąłem ramiona wokół niej w ciepłym uścisku. - Byłam tak zaniepokojona, że wszystko co mogłam zrobić do mogłam modlić się i mod-
- Nie, - przerwałem jej, zanim to przemyślałem- Nie zaczynaj.
- Co? - spojrzała na mnie zdziwiona, kiedy trzymała mnie w ramionach jak matka małe dziecko.
- Nie chcę słyszeć o modlitwie - powiedziałem - Jeśli nadal wierzysz w takie rzeczy, to nie zamierzam ci zabraniać, ale mów mi o tym.
- Justin! - krzyknęła, ale ja trzymałem ręce w górze.
Sapnęła. - Cóż - w końcu się uśmiechnąłem - Głównym powodem dla którego przyszłam, to chciałam z tobą porozmawiać. Lekarze zdecydowali się pozwolić ci, spędzić trochę czasu z Dre-
Zanim zdążyła dokończyć zdanie, ja pośpiesznie udałem się korytarzem w kierunku pokoju w którym był Drew, w którym mieszkał sam. Ujrzałem go przez jedną stronę okna, zobaczyłem, że siedział i rysował coś na tabeli.
Dotknąłem szkła palcami, a łzy wypełniły moje oczy. Po całości. - Wszystko co mogłem zrobić, to modlić się - słowa Kayli przeszły przez moją głowę, a ja poczułem przypływ złości w moich żyłach. Jeżeli Bóg, którego Kayla tak bardzo kochała i mówiła, że istniał, dlaczego on pozwolił, aby tak niewinne małe dziecko jak Drew musiał przejść przez te wszystkie bzdury?
Nie mogłem sobie wyobrazić, że mógłbym w wieku pięciu lat zostać porwany, przez mężczyznę, myśląc, że jest przyjacielem mojej matki, lub zostać potrącony przez samochód, a ja byłem w bezpiecznych ramionach. To były rzeczy, z którymi żaden dorosły nie powinien mieć do czynienia, a co dopiero mały chłopczyk,
- Pan Bieber - odwróciłem się i zobaczyłem kobietę w szarym płaszczu, uśmiechającą się do mnie.
- Jak to jest? - zapytałem, a mój głos był tylko szeptem - Mogę iść się z nim zobaczyć, prawda?
- Tak - skinęła głową - Mamy go, ma powiedzieć nam dzisiaj swoje imię, a potem powiedział nam, że jego mama nazywa sie Caitlin i że nie ma ojca, ale ty jesteś jego niby tatusiem.
Uśmiechnąłem się do niej "udawany tatuś". To brzmiało, jakby Drew coś mówił, ale to było o wiele więcej niż słowa "udawany synek" dla mnie. Był pierwszym synem Caitlin, synem, który powinien być mój. Synem, nie zależnie od faktu, że to nie Bóg dopomógł mu, aby sprowadzić go na ten świat, on zawsze był moim synem. Drew był moim prawdziwym synem, nie okresowym.
- Na prawdę? - gapiłem się na nią - Powiedział to wszystko?
- Tak - powtórzyła - Ale to wszystko co jak na razie mamy, myśleliśmy, że to mogłoby by być pomocne, ponieważ znowu mówił, ale jeżeli przebywał by z kimś byłoby to dla niego bardziej komfortowe.
- Komfortowe? - powtórzyłem - Mówisz, że on może zostać ze mną?
Nie mogłem ukryć nadziei, która pojawiła się na mojej twarzy.
- To oznacza, jeśli chcesz - skinęła głową.
- Tak! - ucieszyłem się jak małe dziecko.
Lekarz roześmiał się - Możesz teraz do niego iść, panie Bieber.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się i lekko dotknąłem drzwi od jego pokoju, zatrzymując się przekręciłem gałkę.
Powoli je otwierałem, ale nie mogłem utrzymać się przy cierpliwości, wszedłem do środka. Miałem okazję okazję się mu przyjrzeć, przed rozmową.
- Hej, Drew, kolego, pamiętasz mnie? Jestem-
- Justin? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem, jakby nie mógł wierzyć własnym oczom.
- Tak, dzieciaku, to ja, Justin - skinąłem głową i przykucnąłem do jego poziomu.
Bez słowa zerwał się z krzesła przy stole, gdzie był rysunek i pobiegł prosto w moje ramiona, z zawrotną prędkością uderzył w moją pierś.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - ukrył twarz w ubraniu i mocno owinął swoje ramiona wokół mnie.
- Ja za tobą też - ścisnąłem go i pocałowałem w czoło.
Drew zaczął płakać w moją koszulę, jakbym trzymał jego życie.
- Nie zostawiaj mnie Justin, proszę, nie zostawiaj mnie - jego suche gardło płakało tak ciężko, że łzy zaczęły spływał mi po policzku. Mocniej go przytuliłem.
- Co ty na to, aby wyjść ze mną na zewnątrz, dobrze? - spytałem go.
Czułem, że kiwał głową w mojej piersi, a ja uśmiechnąłem się do siebie.
- Chcesz coś stąd zabrać? - rozejrzałem się po pokoju, ale to wydawało się dla mnie zbyt proste. Tylko kolorowanki czy coś.
- Moje obrazy, - mruknął do mojej szyi.
- Okej - zgodziłem się, a Drew sięgnął po moim prawym ramieniu i wziął zestaw kolorowanek - Coś jeszcze?
- Nie - po raz kolejny czułem, jak kręcił głową.

Pocałowałem go w czoło, jeszcze raz zanim wyszliśmy z powrotem z sypialny. Kiedy dotarliśmy do mojego pokoju, poleciłem mu, aby poszedł pod prysznic i się umył, a ja zamówię pizzę z kuchni RRR HQ. Pomimo tego, że była to organizacja podziemna, sekretna, to wszystko było bardzo podobne do normalnego, prawidłowego życia. Z wyjątkiem tego, że nasze życie było ciągłym ryzykiem.
Drew był spokojny, kolację jadł w ciszy. Nie starałem się go przekonać do rozmowy, nie więcej niż on chciał. Zawsze uważałem, że moje dzieciństwo było pokręcone, ponieważ moi rodzice nie byli razem, ale ja nie miałem ojca, który bił moją matkę na moich oczach. W porównaniu tego, co miało życie w takim krótkim okresie życia Drew, moje dzieciństwo było spacerkiem w parku.
Po zakończeniu kolacji i zaniesieniu Drew do łóżka i upewnieniu się, że wszystko było schowane, byłem gotowy do położenia się do swojego łóżka.
- G-gdz- gdzie je- st mamusia? - wyjął i spojrzał na mnie.
- Ona jest w tym samym miejscu, ale jest z lekarzami.
- Wszystko z nią w porządku? - wysapał.
- Tak - skinąłem głową.
- Mac nie skrzywdzi jej znowu? - spytał, a strach był widoczny w jego oczach, a moje serce bolało mnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że mówił o Sethcie.
- Nie - odpowiedziałem.
- Obiecujesz? - wyszeptał.
Skinąłem głową.: - Obiecuję.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć jego oczy trzepotały śpiąca, a jego oddech zmienił się w spokojniejszy, co wskazywało na to, że spał.
Przegryzłem wargę, kiedy wszedłem do naszego wspólnego łóżka i położyłem się po swojej stronie.
- On nigdy, kiedykolwiek nie skrzywdzi jej ponownie. Mam zamiar upewnić się, że będzie z nią w porządku - szepnąłem do siebie, przed zapadnięciem w niespokojnym i nieszczęśliwym śnie.

***  RRR HQ-  Rathful Revenge Rashivers
_________________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM! że rozdział nie pojawił się w piątek, teraz chyba będzie pojawiał się w sobotę, albo dopiero co dwa tygodnie. Jak wiecie szkoła. Mam też pewne problemy, których nie chce wyjaśniać, nie chcę i nie mam siły.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie i..... rozdział nie jest sprawdzany, dopiero dzisiaj go tłumaczyłam, na szybko, nie sprawdzałam nic. Przepraszam, jeżeli coś źle jest przetłumaczone, ale praktycznie nocy nie sypiam. KOCHAM WAS i mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
http://warning--fanfiction.blogspot.com/

2 komentarze: