wtorek, 25 czerwca 2013

Five. ~

Caitlin's POV


Czułam, że powoli odzyskuję przytomność, starałam się skoncentrować, ale nie widziałam zbyt wyraźnie w ciemnym otoczeniu, jakiegoś nieznanego mi miejsca.
Próbowałam powoli przenieść moją rękę, tylko, że byłam skuta kajdankami do poręczy łóżka.
Zaczęłam szarpać tak mocno, jak tylko mogłam, aby dostać się do rozluźnienia, ale nie wychodziło mi to.
Zamiast rozwalonego metalu, moje nadgarstki krwawiły.
Niemniej jednak, nadal starałam się uwolnić.
Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i spojrzałam w górę, zobaczyłam Stephena.
Jego zielone oczy zdawały się świecić w ciemności, a on się uśmiechał.
Odwrócił się do światła i zmrużył oczy. 
Po chwili moje oczy zorientowały się, że byłam w apartamencie w sypialni.
- Dobrze, dobrze, dobrze, moja księżniczka prawie się obudziła - rozpromienił się, kiedy podchodził do mnie, zaczął ciągnąć mocniej za kajdanek - Aww, kochanie, nie rób tego. Ranisz siebie - powiedział i sięgnął do mojej ręki.
- Spotkaliśmy się wcześniej, czy nie? - poddałam mój głos szeptowi, kiedy chwilowo ból ustąpił z kajdanek.
- Nie, tak lepiej - uśmiechnął się do moich uwolnionych nadgarstków, on zignorował moje pytanie.
- Kim jest-?
- Nie! - coś nim pękło - Nie obrażaj swojej inteligencji, zadając mi to pytanie. Wiesz kim jestem, nie gram w żadne gry.
- Seth nie żyję, nigdy nie wróci. On już nigdy się do mnie nie zbliży - zacisnęłam zęby.
- On żyję. I dobrze o tym wiesz. Nie chcesz się do tego przyznać, ale w głębi duszy wiesz o tym - powiedział, podchodząc do sprawy rzeczowo - Wiedziałaś, że gdy spadł do rzeki i nikt go nie znalazł po latach poszukiwań, musi żyć. Wiesz, że on siedzi tu przed tobą. Wiesz, że jestem Seth'em, wiedziałem, że nadejdzie dzień w którym po raz pierwszy mnie zobaczysz, że będzie cię do mnie ciągnąć i nie chcesz przyznać, że nadal mnie kochasz--.
- Nie - potrząsnęłam głową, przerywając mu - Nie, nie, nie! - krzyknęłam
- Spójrz - sapnął, rozpinając koszulę, aby odsłonić blizny na szyi, które bardzo przypominały te, które Justin zadał Seth'owi bardzo dawno, ale nie chciałam uwierzyć, że Stephen to Seth.
Odmówiłam sobie przyznania, że znowu znalazłam się w jego pułapce.
- Seth jest martwy - powtórzyłam - On nie żyj-
Przerwałam kiedy zobaczyłam minę Stephena, łzy natychmiastowo wypełniły moje oczy, patrzyłam na niego z nie do wierzeniem.
- Przykro mi, ale muszę załatwić sprawę - przegryzł wargę.
Bez przemyślenia, wstałam i pobiegłam w stronę drzwi, chciałam je otworzyć, ale się nie udało.
- One automatycznie się blokują - uśmiechnął się złośliwe i wkazał na klawiaturę wiszącą na ścianie, podszedł do mnie.
Moje serce waliło - Relax - powiedział, delikatnie gładząc delikatnie moje włosy. - Tak długo, jak będziesz grzeczną dziewczynką, to ci nie zaszkodzi - jego głos był spokojny, ale przerażał mnie.
Jest przerażający.
To było gorsze niż ładny gwałciciel, to przy tym było absolutnie niczym.
- Czego chcesz Seth? - wyjąkałam.
- Drugiej szansy, Cate, to wszystko. Tylko szansa, chcę pokazać ci jak bardzo cię kocham.
- Jeśli mnie kochasz, to mnie wypuścisz - wyszeptałam - Proszę, mój syn mnie potrzebuję.
- Masz rację - uśmiechnął się, ruszyłam z powrotem w kierunku łóżka - On pytał mnie o to kilka minut temu.
- Co ty mówisz? - spojrzałam na niego, ale nie odpowiedział
- Odpocznij trochę - powiedział, wyciągając kołdrę, skinął na mnie, abym weszła do środka.
Pokręciłam głowę - Co zrobiłeś z moim synem?
Seth zaczął kierować się w stronę drzwi, ponownie, ale wpadłam i zatrzymałam go przy klawiaturze.
Stanęłam przed nim jak strażnik.
- Odsuń się - warknął, ale ja pokręciłam głową.
- Nie, dopóki nie powiesz mi, gdzie jest mój syn.
- Masz na myśli NASZ syn - uśmiechnął się złośliwie - A teraz z drogi.
- Gdzie on jest? - zapytałam.
- Caitlin, nie zmuszaj mnie do czegoś, czego będę później żałować - warknął, ale nie zareagowałam.
- Pozwól mi z nim porozmawiać.
- Nie, ja ustalam zasady - krzyknął na mnie, a jego pięść zderzyła się z moją szczęką - Teraz, ruszaj się.
- Nigdy - stanęłam na moim miejscu, czując kolejny cios, bolało jak diabli, ale miałam zamiar dowiedzieć się gdzie jest mój syn.
- Zejdź mi z drogi, Cate - szczęknął, pchnął mnie na ziemię, ale zanim zdążył opuścić teraz już otwarte drzwi, pobiegłam zastawiając je.
Seth bez wysiłku podniósł mnie i rzucił w pokój jak szmacianą lalką.
Całe moje ciało wibrowało od wpływu, łzy spływały mi po policzkach, kiedy patrzyłam jak drzwi zamykały się.
- Nie! - krzyknęłam, uderzając w zamknięte drzwi - Nie możesz go zranić! Słyszysz mnie? Nie zranisz mojego syna! - biłam i kopałam w kółko drzwi, płakałam mocniej i byłam cholernie wściekła.
W końcu poddałam się porażce, osunęłam się na drzwi, a ból wrzasnął mi w oczy.

_________________________________________________________________


Justin's POV


- Co masz na myśli? Że Mclntosh Studio nie istnieję? - powiedziałem młodej recepcjonistce w dużych, prostokątnych okularach - Podrzuciłem tutaj moją dziewczynę do pracy, tydzień temu.
- Przykro mi, proszę pana, ale w tym budynku nie żadnego studia fotograficznego o tej nazwie.
- A Stephen Griffith? - zapytałem - Czy on tu pracuję?
- Nie wolno mi udzielać, tego rodzaju informacji - wyjaśniła swoim południowym akcentem.
- Może nie słyszysz wyraźnie, moja dziewczyna i jej syn zniknęli, sądzę, że porwał ich ten psychopata! - krzyknąłem, zwróciłem tym samym uwagę różnych ludzi, którzy stali wokół rozmawiając ze sobą.
- Bezpieczeństwo - zaćwierkała za ladą do mikrofonu - Bezpieczeństwo.
- C'mon, Justin, chodźmy - powiedział Christian, ciągnąc mnie za ramię.
Westchnąłem, kiedy siedzieliśmy w moim samochodzie, schowałem głowę w dłoniach.
- Jak to się stało, że drugi raz? - zapytałem go. - To jest tak deja vu, czy coś. Caitlin wyszła, policjanci są zajęci "dochodzeniem" zamiast robić, to co im powiedziałem! Na domiar najgorszej, chodzi też o dziecko, uczestniczące w tej akcji cały czas, mają wszystkie informację do zamknięcia tego.... - wskazałem na budynek.
- Tak, dobrze, ale krzycząc na tę kobietę, nie zdziałasz niczego dobre, równie dobrze możemy obmyślić nowy pla- zaczął, ale zakończył w połowie zdania, kiedy wyskoczył z samochodu - Hej, czekaj! - wrzasnął, kiedy gonił siwowłosego mężczyznę, który pchał wózek.
Szybko pobiegłem za nim.
- Gdzie to znalazłeś? - zapytał mężczyznę, chwycił wózek Spider-Man PJS, te inicjały doskonale pasowały do Drew. 
Wewnątrz były jego inicjały.
Mężczyzna wzruszył ramionami, - Nie pamiętasz - zaczął się oddalać, ale złapałem go za ramię.
- Proszę, - błagałem - Spróbuj sobie przypomnieć.
Myślał przez chwilę - No cóż, nie wydaję, że mam co ci powiedzieć, ale to zaczęło się dość ładnie. Pchałem mój wózek, dzisiaj na dokach i podbiegł do mnie jakiś facet, wybiegł z dużego, niebieskiego budynku i po prostu mi go dał.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się - Dziękujemy!
Christian i ja z powrotem udaliśmy się do batmobila, a ja nacisnąłem pedał gazu.

_________________________________________________________________
Kochani, to ostatni rozdział przed wakacjami, ponieważ wyjeżdżamy na dwutygodniowe kolonie, jak wrócę to wszystko będzie tak samo :) (o ile znowu nie wyjadę)

6 komentarzy:

  1. Świetne ♥ Musi się wszystko ułożyć !
    @Solumss

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze sie znajda ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby znaleźli Caitlin i Drew .. mam nadzieję, że nic im się nie stanie :c
    A tak w ogóle to udanej koloni! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. I jest kolejny czekam.....

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejna część i od razu niemała akcja. *.*
    (mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową? bo to trochę denerwuje)

    OdpowiedzUsuń