piątek, 7 czerwca 2013

Two ~

Caitlin's POV



Rzuciłam się dookoła mojego pokoju, gorączkowo szukając czegoś, co mogło by pasować do moich pereł.
Moje ubrania były po rozwalane na podłodze, a ja wciąż nie doszłam do pudła, które było postawione w kącie.
Dziś był mój pierwszy dzień pracy, a mój żołądek był pełen motyli.
- C'mon, głupi kolczyku, gdzie jesteś?
- Kochanie, - zabrzmiał głos Justina, odwróciłam się zobaczyłam go stojącego w drzwiach, trzymał w ręku Drew - Drew, ma coś dla ciebie.
Moje oczy powędrowały na malutkie rączki mojego syna, trzymał w nich średniej wielkości box z biżuterią, na którym pisało Sklep Tiffany&Co
- Dla Ciebie - Drew uśmiechnął się, a Justin posadził go.
Położył pudełko na moich kolanach i pocałował mnie w policzek, wybiegając z pokoju.
Spojrzałam na Justina, zanim otworzyłam pudełko.
Kiedy je otworzyłam, ujawnił się bardzo drogi, diamentowy naszyjki, bransoletka i kolczyki pasujące do tego wszystkiego.
- Justin - dyszałam - Nie mogę tego nosić.
- Nie podoba ci się? - spytał zaniepokojony.
- Nie, nie - szybko potrząsnęłam głową - Uwielbiam to, ale to po prostu musiało kosztować fortunę. Nie mogę pozwolić ci, wydawać, aż tyle pieniędzy na mnie. To już wystarczająco, że pozwalasz mieszkać mi i Drew, tutaj za darmo. - zawahałam się, bo usta Justina, były zbyt blisko moich.
- Kochanie - powiedział delikatnie, głaszcząc mnie po policzku - Kupiłem ci to, bo cię kocham i chciałem, żebyś miała coś specjalnego na pierwszy dzień pracy. Po za tym, mimo, że za to zapłaciłem, to Drew ci to dał. Nie chcesz go teraz rozczarować, co?
- Nie sądzę - przegryzłam wargę, jeszcze trochę niepewna.
- Tutaj - wziął naszyjnik z pudełka - Pomogę ci go założyć.
Wzięłam swoje włosy na bok, przytrzymując je, Justin założył naszyjnik i delikatnie złożył pocałunek na mojej szyi.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się, kiedy odwróciłam się do niego - Za wszystko.
- Oczywiście, Caity, wiesz co dla nas dobre.
Zarumieniłam się lekko, kiedy zakładałam bransoletkę i kolczyki
- Wyglądasz pięknie - pocałował mnie w czoło
_________________________________________________________________
Justin jechał swoim badmobilem w kierunku wieżowca, w którym mieściło się słynne studio fotograficzne.
- To jest to, prawda? - spytał, a jego wzrok był skierowany na budynek.
Skinęłam głową. Łyknęłam - To jest to. Jesteś pewien, że nie przeszkadza Ci, że Drew mnie ogląda? Zawsze mogłam poczekać, aż zacznie szkołę w przyszłym tygodniu.
- Jestem pewien - zachichotał - A teraz przybliż się tutaj - pochylił się i pocałował mnie w policzek - Kocham cię.
- Ja też cię kocham - uśmiechnęłam się, zanim wysiadłam z samochodu wzięłam swój portfel i aparat.
Przegryzłam wargę, kiedy zaczęłam iść do wielkiego budynku, zaczęłam czytać znaki, aby dowiedzieć się którędy miałam iść.

- Szukasz czegoś, Pani Beadles?
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego faceta, który miał zielone włosy, wspaniałe włosy i idealną szczękę (co oczywiście było wynikiem chirurgii plastycznej), co w jego wyglądzie było jeszcze niezapomniane? Z jakiegoś dziwnego powodu zdawał się nieprzyjemnie znajomy.
- Czy my się znamy?
- Zależy jak zdefiniujemy słowo "znamy" - zażartował.
Przechyliłam głowę w bok.
- Kiedy czytałem twoje CV, to wydawało mi się, że jesteśmy bratnimi duszami - wyjaśnił - Nie mogłem cię nie zatrudnić.
- Stephen Griffith? - spytałam naciskając na te dwa słowa - Jesteś moim szefem.
- Tak, proszę pani - uśmiechnął się - Pokażę ci moje biuro.
- Dobrze, - skinęłam głową, szłam za nim długim korytarzem, który był z marmuru, aż dotarliśmy do gigantycznych francuskich drzwi.
Otworzył je i skinął na mnie, abym weszła pierwsza i zajęła miejsce na dużej, białej kanapie.
Usiadł naprzeciw mnie i nalał nam po filiżance kawy.
Zarumieniłam się przed dotarciem do kanapy, na której siedział naprzeciwko mnie.
- Czy chcesz zobaczyć niektóre z moich prac? - spytałam.
Machnął ręką - Nahh, gdybym nie był pewny swojej decyzji, to bym cię nie zatrudnił.
- Oh - skinęłam głową - Cóż, um, myślę, że będziemy mogli spotykać się ze znajomymi i zrobić im zdjęcia weselne.
- Yeah - skinął, kiedy spojrzał na zegarek - Spotkajmy się za około godzinę, wtedy dowiemy się kogo dostaniesz w pierwszej kolejności. Dlaczego nie powiedziałaś mi o Drew? On wygląda identycznie jak ty.
- Słucham? - zapytałam zaskoczona.
- Twój syn, Drew. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza, ale szukałem cię w google i znalazłem twoją stronę na facebooku.
- Oh - powtórzyłam.
- On ma pięć lat, prawda?
- Tak - skinęłam głową.
- Nie wyglądasz, aż tak staro, żeby on miał pięć lat - uśmiechnął się.
Zarumieniłam się.
- Szczerze mówiąc, nie jestem. Byłam w toksycznym związku i skończyło się tym, że zostałam nastoletnią matką - wyjaśniłam, chociaż nie byłam w nastroju o rozmowie na temat Setha.
Chciałam podjąć tę pracę, aby uzyskać drogę ucieczki od "tamtego życia" i od niego, chciałam robić, to co od zawsze chciałam robić.
- Ach - powiedział - A jaki jest twój związek z Justinem?
- Um, jest w porządku - powiedziałam, zaczynając się czuć trochę rozdrażniona - Czy jesteś pewien, że jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy?
- Pozytywnie - warknął surowym głosem, przerywając mi - To znaczy, uh, muszę obsłużyć niektóre z tych papierów i będę z powrotem za trzydzieści minut, kiedy przyjadą Johnsonowie.
Nie odpowiedziałam, kiedy zaczął przeglądać dokumenty, które były po rozwalane na stoliku do kawy.
Zlekceważyłam jego dziwne zachowanie i zaczęłam brać się za organizowanie dokumentów, a następnie wywoływałam klientów, aby potwierdzić spotkania.
Trzydzieści minut minęło bardzo szybko, a pan Stephen, to znaczy Pan Griffith, pojawił się w drzwiach z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Ah, Pani Beadles jest tutaj - uśmiechnął się i skinął do mnie, abym wstała i poszła za nim - Mam nadzieję, że ta praca nie jest zbytnio skomplikowana.
- Nie - potrząsnęłam głową - To wszystko to podstawowe rzeczy, a wszyscy twoi klienci są bardzo mili.
- Masz na myśli naszych klientów. - mrugnął - Jesteś częścią tej naszej małej rodziny, od teraz.
Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, kiedy usłyszałam mały grzechot na temat tej wizji, jakie on miał dla mnie.
Nie mogłam się skupić na tym co mówił, mój mózg jeszcze nie ogarniał tego i owego.
Wiedziałam, że ten człowiek, po prostu czułam, że nie mogłam się dowiedzieć, że jest coś w nim nie tak.
Szybko zapomniałam o swoim myślach, spędziliśmy resztę dnia na spotkaniu z klientami i planowaniu ich sesji zdjęciowych.
Spakowałam swoje rzeczy, aby zadzwonić do Justina, kiedy pan Griffith pojawił się w drzwiach.
- Pani Beadles - powiedział.
- Tak? - spytałam, patrząc na mojego blackberry.
- Szykujesz się do domu? - spytał, wskazując na telefon w moich rękach.
- Nie - potrząsnęłam głową - Właśnie ktoś do mnie dzwonił.
- Byłbym bardziej szczęśliwy, gdybym mógł Cię odwieźć do domu
- Nie chcę sprawiać kłopotu.
- Bzdura - machnął do mnie - Chodź, zabiorę cię do domu,
- Dzięki - uśmiechnęłam się, chwyciłam torbę i portfel, a następnie ruszyłam z panem Griffith'em do jego czarnego mercedesa.
Kiedy oboje byliśmy wewnątrz jego samochodu, on wyjął swoje GPS i wpisał mój adres.
- Byłeś wcześniej w moim domu? - zapytałam.
- Uh, cóż kiedy przeglądałem CV, wpadłem na adres. Chcę mieć wszystkich swoich pracowników w bliskiej odległości od budynku, tak , aby mogli dotrzeć do naszych klientów szybko. I umieściłem te informację w dokumentach "zastosowania" - mówił szybko.
- Yeah, uh, w porządku - skinęłam głową, zmieniając temat - Dorastałeś tu?
- Nie - potrząsnął głową - Przenosiłem się trochę. Mój ojciec był w marynarce, więc przenosiliśmy się wiele razy. Nazywam się tak jak on- Junior.
- W twojej wizytówce nie ma "Junior" - zaobserwowałam.
- Bo nie chcę, kontynuować jego imienia. Pobił moją matkę, zastraszał mnie, więc czułem, że nie chcę się zmieniać, tak jak on.
- Przykro mi.
- Nie. - jego szczęka zacisnęła się, a on milczał.

Resztę jazdy milczał.
Gdy wjechaliśmy na podjazd dostrzegłam Drew, który stał unieruchomiony, przez zraszacz z Justinem, który był tak samo mądry jak mój pięcioletni syn.
Odwrócił się na dźwięk silnika i podbiegł do nas.
- Brakowało ci rozmówców? - spytał, ocierając wodę która spływała mu po wyrzeźbionej nagiej piersi, otwierając okno.
- Nie, on po prostu się zaoferował - wyjaśniłam - To jest mój nowy szef, Stephen Griffith, miał po drodze.
- Witam - uśmiechnął się, wyciągając rękę w jego stronę - Jestem jej chłopakiem, Justin Bieber.
- Wiem, kim jesteś - pan Griffith powiedział po prostu.
Justin wydał się zaskoczony jego nagłą odpowiedzią, ale pozostał serdeczny - Dzięki, za jej odwiezienie do domu. I dźwięk - uśmiechnął się - Doceniam to.
- Uh-huh - powiedziała, zwracając swoją uwagę na mnie - Zobaczymy się jutro, Pani Beadles.
Skinął  głową, Justin otworzył mi drzwi samochodu, po czym wysiadłam - Jeszcze raz dziękujemy.
Uśmiechnął się przed wycofaniem z podjazdu.
Zatrzymał się, gdy dotarł gdzie starł Drew. 
Jakby szukał błędu - Dowidzenia, Drew - pomachał przed odjazdem.
- Pa - Drew machnął niedbale ręką, skupiając swoją uwagę na trawie.
- Cóż - uśmiechnęłam się i dotknęłam mokrych końców włosów Justina - Wygląda na to, że obydwoje mieliśmy zabawę.
- Yeah, to był wybuch 0 powiedział, ale jego oczy nadal były przyklejone do samochodu pana Griffitha - Chcesz pracować dla tego faceta?
Wzruszyłam ramionami - On jest miły. Nie sądzisz?
- Przypuszczam, że wydaję się, że jest trochę - zaczął, ale zatrzymał się.
- Trochę co?
- Nie wiem. Szefowie nie odwożą swoich pracowników, do ich domu i nie mówią "do widzenia" ich synom, już pierwszego dnia w pracy.
- To trochę dziwne, ale nie wydaję ci się, że jest wystarczająco duży, aby poznać swoich pracowników. To musi być dobre, prawda?
- Tak, tylko bądź ostrożna, kiedy jesteś blisko niego, okej? - spytał.
- Będę.
- Mówię poważnie, Caity - spojrzał mi prosto w oczy - Nie chcę, abyś spędzała z nim wiele czasu sam na sam. Byliśmy oddzieleni od siebie, przez tyle czasu i nie chcę do tego wracać.


Nie za bardzo rozumiałam sens słów Justina, ale coś w jego oczach malowało we mnie niepokój.

_____________________________________________________________________________________________________________________
Dobra z racji tego, że nie mogę wytrzymać to dzisiaj wstawiam wam rozdział, tak, mam trzynaście lat i jeszcze cztery inne tłumaczenia na głowie, ale staram się być ze wszystkim na czas ;)
Zmieniłam nazwę na twitterze na @itspattiebieber :)) xx to tyle, miłego czytania!
@awhmybiebs pozdrawia Was x

1 komentarz:

  1. zaczyna się robić ciekawe :D
    mi się wydaje, że tym szefem jest Seth ..

    OdpowiedzUsuń